Chińczycy aspirują, przynajmniej pod względem gospodarczym, do miana światowego mocarstwa numer 1, które chce zepchnąć w cień nie tylko sąsiadów z Japonii i Korei, ale nawet Stany Zjednoczone i Rosję. Jako organizatorzy igrzysk olimpijskich tę azjatycką rywalizację przegrali, bo zarówno po letnich igrzyskach w Tokio w 2021 roku (mimo też trudnych warunków w czasie pandemii), jak i zimowych w Pjongczangu w 2018 roku, sportowy świat będzie miał dużo lepsze wrażenia niż po Pekinie 2022. Nawet Soczi 2014 w putinowskiej Rosji nie zostawiło chyba aż takiego niesmaku. O tym, że będą to mocno upolitycznione igrzyska, naznaczone coraz ostrzejszą rywalizacją Chin i USA w każdej dziedzinie, wiedzieliśmy na długo przed rozpoczęciem zawodów. Rząd Stanów Zjednoczonych jako jeden z pierwszych ogłosił dyplomatyczny bojkot igrzysk w Pekinie z powodu łamania w tym kraju praw człowieka i zdecydował, że nie wyśle wysokiej rangi polityków na ceremonię otwarcia do Chin. Do bojkotu przyłączyły tak znaczące kraje jak Wielka Brytania, Kanada, Japonia, Australia, Nowa Zelandia i kilka innych. Apel w obronie praw człowieka w Chinach przyjął Parlament Europejski. Na wizytę w Chinach zdecydował się natomiast sekretarz generalny Organizacji Narodów Zjednoczonych António Guterres. Stary niedźwiedź mocno śpi Na kompromisowe rozwiązanie zdecydowała się Francja, której prezydent do Chin nie poleciał, ale wysłał tam francuską minister sportu. Prezydent RP Andrzej Duda, mimo że też miał różne zastrzeżenia, podobnie jak głowy wielu innych państw, przyjął zaproszenie od chińskiego przywódcy Xi Jinpinga, tłumacząc, że będzie to dobra okazja do przedstawienia prezydentowi Chin stanowiska Europy w konflikcie Rosji z Ukrainą. Towarzystwo nie zawsze było doborowe, bo znalazło się tam kilku dyktatorów na czele z Władimirem Putinem, który w trakcie ceremonii otwarcia igrzysk, podczas przemarszu ekipy ukraińskiej, siedząc w fotelu zamknął oczy, niby ucinając sobie drzemkę i przypomniał wszystkim dobrze znaną z dzieciństwa zabawę i piosenkę: "Stary niedźwiedź mocno śpi, my się go boimy, na palcach chodzimy, jak się zbudzi to nas zje...". Czarna to była przepowiednia. Dla równowagi, na przylot do Pekinu zdecydował się też prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, aby na forum międzynarodowym i w rozmowach z prezydentem Chin, przedstawić swoje racje. Dyplomatyczny bojkot ze strony Stanów Zjednoczonych wynikał z zarzutów kierowanych pod adresem chińskiego reżimu: pacyfikację Hongkongu, naciski na Tajwan, łamanie praw człowieka poprzez masowe prześladowania Tybetańczyków i Ujgurów, których około miliona zostało umieszczonych w trudnych warunkach w obozach tzw. reedukacji. Prowokacja z zapaleniem znicza Jeśli ktoś myślał, że wraz z rozpoczęciem igrzysk zapomnimy o polityce i skupimy się na sportowej rywalizacji, to się co nieco pomylił. Mocne preludium mieliśmy już podczas ceremonii otwarcia. Organizatorzy do dwójki osób, która wniesie na stadion ogień olimpijski i zapali znicz, wytypowali chińską biegaczkę narciarską ujgurskiego pochodzenia - Dinigeer Yilamujiang. Trudno było to odebrać inaczej niż jako cyniczną prowokację chińskich władz wobec tych krajów, które dyplomatycznie zbojkotowały igrzyska. MKOl wyraźnie nie panował nad sytuacją, jego rzecznik zdobył się nawet na dość kuriozalne oświadczenie: "Yilamujiang jest sportowcem, startuje na igrzyskach i mogła zostać wytypowana do delegacji". No cóż, nie kąsa się ręki, która karmi, ale można było zdobyć się na dużo bardziej wyważone i mądrzejsze stanowisko. W tym momencie przypomina się słynna sentencja Oscara Wilde’a: "Codziennie przez Most Londyński przechodzi 12 tysięcy ludzi. Większość z nich to głupcy". Czy to były najgorsze i najbardziej upolitycznione igrzyska w historii? Trudno o taką jednoznaczną ocenę i opinię. Chyba jednak nie, bo konkurencja jest tu niestety spora, ale gdzieś blisko podium Pekin 2022 na pewno się zakręcił. Trudno przebić faszystowską propagandę z igrzysk w Berlinie w 1936 roku i skandaliczne zachowanie Adolfa Hitlera, który nie chciał podać ręki ciemnoskóremu fenomenalnemu amerykańskiemu lekkoatlecie Jesse’emu Owensowi (zdobył wówczas 4 złote medale). Więcej na Polsatsport.pl. Kliknij TUTAJ! Robert Zieliński - Polsat Sport