Całe zamieszanie rozpoczęło się jeszcze podczas weekendu Pucharu Świata w Willingen. Wtedy to, po sobotnim konkursie zdyskwalifikowanych zostało dwóch naszych reprezentantów - Stefan Hula i Piotr Żyła. Jak miało się okazać - właśnie z powodu butów. To, że nasza kadra wprowadziła techniczną nowinkę wychwycił Stefan Horngacher - Austriak, pracujący aktualnie z kadrą Niemiec. Pekin 2022. Martin Schmitt komentuje zamieszanie wokół butów Polaków Polska strona upierała się, że zmiana nie jest duża i w stu procentach dozwolona przepisami. Kontrolerzy z kolei stoją przy stanowisku, że ingerencja jest tak duża, że wymagała wcześniejszego sprawdzenia sprzętu i jego akceptacji, czego "Biało-Czerwoni" nie zrobili. Tym samym niemal na pewno z butów w Pekinie nie będzie można korzystać.Sprawę skomentował ekspert niemieckiego "Eurosportu", Martin Schmitt. Według niego całe zamieszanie, jakie powstało wokół obuwia jest kompletnie niezrozumiałe. - Nie było dyskusji, ani kolejnych testów, więc dla mnie sprawa jest jasna. Nikt nie powinien się denerwować - uważa.- Z tego, co słyszałem, modyfikacja dotyczyła asymetrycznego wyściełania butów. To niedozwolone - wyjaśniał dodając, że FIS celowo ustalił regułę, by było ono symetryczne, gdyż zmniejsza to ryzyko urazów kolan i jest bezpieczniejsze dla zawodników.Jednocześnie, były niemiecki zawodnik skomentował słowa prezesa PZN, Apoloniusza Tajnera, który w rozmowie z serwisem "Sportowefakty.wp.pl" twierdził, że skoczkowie z tego kraju stosują nakładki na wiązania, których Polakom zakazano. - Nowy, niemiecki system wiązań został zaprezentowany i zaakceptowany wiosną. Nie ma na ten temat żadnej dyskusji. Polacy przegapili ten krok - powiedział.Pierwszy, olimpijski konkurs już w niedzielę, 6 lutego. Poprzedzą go sobotnie kwalifikacje. Czytaj także: Ostre słowa pod adresem HorngacheraKamil Stoch: Wszystko pozostaje w głowach i nogach