Natalia Kaliszek i Maksym Spodyriev swój olimpijski występ w stolicy Chin rozpoczną w sobotę. Para taneczna cztery lata temu zajęła 14. miejsce w rywalizacji olimpijskiej. Debiutantką jest solistka Ekaterina Kurakova, która pojedzie w programie krótkim we wtorek. To zawodniczka pochodząca z Rosji. W styczniu zajęła piątą lokatę w mistrzostwach Europy. "Pomimo już wielu lat w łyżwiarstwie figurowym zawsze towarzyszą mi ogromne emocje. Każdy start jest inny i niesie za sobą osobny ładunek emocjonalny. Zawsze to jest stres" - powiedział PAP ojciec Natalii i założyciel klubu Axel Marek Kaliszek. Były prezes Polskiego Związku Łyżwiarstwa Figurowego przyznał, że wszystkim spadł kamień z serca, bo polska ekipa doleciała do Chin 8 lutego okrężną trasą przez Paryż i wszyscy uzyskali negatywne wyniki testów covidowych. "To, co najgorsze, jest już za nimi. Cały okres bezpośrednich przygotowań wymagał ogromnego reżimu covidowego. Potem był przelot, pierwsze testy na miejscu i wszystko na szczęście poszło dobrze" - wskazał. Powiedział, że w biało-czerwonej ekipie panują dobre nastroje. "To już doświadczeni zawodnicy, którzy podchodzą do tego wszystkiego bardzo rozsądnie i spokojnie. Cieszą się na te igrzyska. To nagroda dla zawodników. Mają jednak świadomość swojej klasy sportowej i tego, co już osiągnęli. Chodzi o dwa dobre przejazdy, nic więcej" - podkreślił Kaliszek. Tak samo relacjonują mu to zawodnicy. "Zarówno moja córka, Maks, jak i Katia doskonale wiedzą, że łyżwiarstwo figurowe to sport błędów. Chcą przejechać oba programy bez najmniejszych potknięć, bo wtedy otwiera się szansa rywalizacji. Wówczas wszystko zależy od tego jak z presją i oczekiwaniami poradzą sobie rywale. To wydaje się trywialne i proste, ale proszę mi wierzyć, ci wszyscy ludzie umieją jeździć na łyżwach. W tańcach jeden błąd to kilka miejsc w klasyfikacji" - dodał. Wyjazd trójki zawodników z jednego klubu na igrzyska, dodatkowo stanowiących całą reprezentację w danej dyscyplinie to forma spełnienia marzeń Marka Kaliszka. "Nigdy nie robiliśmy tego, aby z kimś konkurować. Podstawą budowania i wytrwałości była chęć bycia jak najlepszym. Wierzyliśmy w to, że mając dobrych zawodników i trenerów osiągniemy wyniki i przyczynimy się do popularyzacji łyżwiarstwa figurowego. Dzięki Natalii, Maksowi, Katii zgłasza się do nas prawie 200 rodziców dzieci w wieku poniżej 6 lat. Już nawet trzylatkowie wyrażają chęć uprawiania tej dyscypliny sportowej. To największa nagroda, jaką mamy" - dodał. Przytoczył słowa swojej żony, która nie wierzyła po igrzyskach w 2018, że uda się rozszerzyć grupę olimpijczyków z dwójki do trzech osób. "Ja mówiłem już wtedy, że skład będzie trzyosobowy. Zdaniem żony spełniłem sobie życiowe marzenie. Tak chyba jest" - podsumował.