Dmytro Mazurczuk to ukraiński kombinator norweski, a Dmytro Pidruczny to biathlonista. Obaj już znaleźli się na froncie, z bronią w ręku. Ukraina jest z nich dumna, bo wstąpili do Gwardii Narodowej i bronią kraju przed rosyjską agresją. Dmytro Mazurczuk był w czwartej dziesiątce zawodów w kombinacji norweskiej w Pekinie, a Dmytro Pidruczny zajmował miejsca od 13. do 24. plus dziewiąte w ukraińskiej drużynie. Teraz na szali położyli swoje życie. Jak informował klub Karpaty Lwów, pod Kijowem już zginął piłkarz tego klubu Witalij Sapyło, który poległ jako członek załogi czołgu. Kijowa bronią bracia Witalij i Władimir Kliczko, których Arnold Schwarzenegger nazwał bohaterami. Obaj znakomicie niegdyś pięściarze są symbolem oporu Ukrainy wobec agresji. A to nie koniec. Wojna na Ukrainie. Sportowcy wkraczają do walki Do walk przystępuje też ukraiński tenisista Serhij Stachowski, który niegdyś zajmował nawet 31. miejsce w światowym rankingu i niegdyś był pogromcą samego Rogera Federera. Zaciągnął się już do ukraińskiej armii rezerwowej i zamierza wyruszyć niebawem na front, by bronić kraju. - Chcę walczyć. To jedyny powód, dla którego wróciłem do rodzinnego Kijowa. Wstąpiłem do wojskowych oddziałów rezerwowych. Nie ma doświadczenia z bronią, ale w razie czego sądzę, że sobie poradzę - przyznał 36-letni Stachowski w rozmowie z telewizją Sky News. - Mój ojciec i brat są lekarzami. Są zestresowani, nocują w piwnicy, ale ja często mam z nimi kontakt. Nikt z nas nie wierzył, że dojdzie do czegoś takiego, co teraz ma miejsce.