Natalia Maliszewska wróciła do kraju. Po niezwykle pechowych dla niej igrzyskach w Pekinie, na lotnisku Chopina w Warszawie czekało na nią ciepłe przywitanie kibiców. Polak ze wzruszeniem i łzami w oczach opowiadała w rozmowie z nami o tym co się działo w Chinach. Nie ogromnego smutku oraz rozczarowania. - Chcę to wszystko już zostawić za sobą i nie wracać do tego co było w Pekinie. Ominęłam swój życiowy bieg, nie mogłam się zaprezentować na igrzyskach tak jak chciałam. Uważam, że to co się działo w związku z moja izolacją i testami na Covid to nie był przypadek. Gdy o trzeciej w nocy przed moim potencjalnym startem na 500 metrów wyciągano mnie z hotelu powiedziano mi nawet, że to jest sprawa polityczna. Do kogo mam żal i od kogo domagam się wyjaśnień? Na pewno od całej organizacji igrzysk w Pekinie. Nasza misja olimpijska domagała się, aby testy wykonała jakaś inna firma, nie ta, która testowała całą wioskę olimpijską. Chodziło nam o polską ambasadę w Pekinie, jednak odmówiono nam wprost takiej możliwości. I wtedy to już pachniało czymś złym, bo otrzymaliśmy sygnał zwrotny, że nie chcą mi dać szansy na sprawdzenie mojego stanu zdrowia u innego źródła, a mój stan był idealny - mówi niespełna 27 letnia zawodniczka. Pechowych igrzysk w Pekinie Natalia Maliszewska może żałować tym bardziej, że w obecnym sezonie prezentowała się bardzo dobrze. Na początku sezonu, właśnie w Pekinie wygrała Puchar Świata na 500 metrów. - Dokładnie tak. Niestety, towarzyszą mi wciąż te same emocje, które miałam w Chinach. Cały czas mam tę myśl, że ominęłam swój bieg. Wtedy wciąż pojawiają się łzy i smutek. Nie mam nawet na kim i na czym odbić tych emocji, bo wiem, że nikt nie jest w stanie dać mi odpowiedzi na wszystkie moje pytania. Natalia Maliszewska: Czułam, że powinnam tam być Na szczęście Natalia Maliszewska w radzeniu sobie z trudnymi emocjami nie była sama. W Pekinie towarzyszył jej Piotr Michalski, jej parter i zarazem łyżwiarz szybki, który na igrzyskach zajął piąte i czwarte miejsce na dystansie 500 i 1000 metrów. - Miałam też wsparcie wszystkich życzliwych mi osób w wiosce olimpijskiej. Nigdy w życiu nie miałam tak dużego wsparcia. Nigdy wcześniej nie czułam tyle ciepła ze strony kibiców, znajomych, zawodników i zawodniczek, nawet tych, które startowały w finale na 500 metrów. Po biegu dziewczyny pisały do mnie smsy, że brakowało mnie w tym finale. To było bardzo miłe. Myślami byłam właśnie w tym finale i wiedziałam, czułam, że powinnam tam być. Ta cała sytuacja nie tylko wstrząsnęła nie tylko kibiców w Polsce, ale także moim short-trackowym towarzystwem. Mnóstwo ludzi się do mnie odzywało, pisało, choć tak naprawdę nie wiedzieli co powiedzieć. Sytuacja była trudna i ja na ich miejscu nie wiedziałabym co powinnam w takim momencie napisać - przyznaje ze smutkiem w głosie wicemistrzyni świata w biegu na 500 metrów. Natalia Maliszewska: W najbliższych dniach zdecyduję Przed Natalią Maliszewską dokończenie sezonu. Jest duża szansa, że za miesiąc Polskę zobaczymy w Gdańsku podczas mistrzostw świata. Polski Związek Łyżwiarstwa Szybkiego czyni intensywne starania o ich organizację. Decyzję w tej sprawie powinniśmy poznać w najbliższych dniach. - Chcę wystartować na mistrzostwach świata, to mój najbliższy cel. Czy skorzystam z pomocy psychologa i w ogóle co dalej? O całej reszcie będę decydowała już w najbliższych dniach - zakończyła Natalia Maliszewska. Rozmawiał w Warszawie Zbigniew Czyż