W ostatnim olimpijskim konkursie rozegranym na dużej skoczni w Zhangjiakou biało-czerwona drużyna w składzie Piotr Żyła, Paweł Wąsek, Dawid Kubacki i Kamil Stoch zajęła szóste miejsce. Wygrała Austria przed Słowenią i Niemcami. - To nie są maszyny, skaczą obecnie na poziomie, który prezentowali od początku zimy. Nie ma co narzekać! Jest brązowy medal Kubackiego, oczywiście szkoda pozostałych szans, ale teraz należy wyznaczyć kolejny cel, czyli dobrze zakończyć sezon - podkreślił Fortuna. Dodał, że oprócz coraz lepszych pucharowych startów duże szanse widzi w rozpoczynających się 11 marca w norweskim Vikersund mistrzostwach świata w lotach. - Tu niczego co najlepsze nie wykluczam. Obawiam się jedynie, żeby nie zaczęto mieszać w sztabie trenerskim. Michal Doleżal to spec pierwszej klasy, pracuje z naszymi w sumie sześć lat, doskonale ich zna i ten jeden, odrobine gorszy sezon nie powinien zawarzyć na jego dalszej robocie z polskimi skoczkami. Jeżeli komuś nie daj Boże wpadnie coś do głowy, to tylko według mnie zaszkodzi i to poważnie - ocenił. W igrzyskach w Pekinie Żyła indywidualnie był 21 na skoczni normalnej i 18. na dużej, debiutujący w ZIO Wąsek 21. na dużej, Kubacki indywidualnie wywalczył brąz na normalnej, 26. na dużej i szósty w mikstach. Stoch indywidualnie zajął 6. miejsce na normalnych obiekcie, 4. był na dużej. Z Kubackim, Nicole Konderlą i Kingą Rajdą zajął szóste miejsce w mikstach. Fortuna po cichu liczył jednak na lepsze miejsca. - Przyznam, że to było takie moje życzenie, żeby w zawodach w Pekinie rozgrywanych w 50. rocznicę mojego złota w Sapporo - pierwszego w historii Polski w sportach zimowych, nasi skoczkowie sprawili mi ogromy prezent jakim byłyby kolejne medale z tego samego kruszcu - przyznał. Pekin 2022. Wojciech Fortuna: Spełniło się! Na przypomnienie, że w podobnej rozmowie z okazji 40-lecia wydarzeń w Japonii mówił o swoim największym marzeniu, czyli przynajmniej jednym następcy, który z igrzysk przywiezie kolejny tytuł mistrzowski. - No fakt, spełniło się! Wtedy, te dwa lata później w Soczi wręcz otworzył się medalowy worek - Kamil wywalczył dwa tytuły mistrza olimpijskiego na dużym i normalnym obiekcie, a w Korei miał też złoto na dużym - wspominał były skoczek. Dodał, że radość sprawiły mu wtedy też najwyższe stopnie olimpijskiego podium w innych dyscyplinach. - Justyny Kowalczyk w biegach i Zbigniewa Bródki w panczenach, chociaż skłamałbym mówiąc, że te w skokach nie cieszyły mnie najbardziej - stwierdził ze śmiechem były skoczek. Ponownie podkreślił, że i tak brązowy medal Kubackiego uważa za piękny jubileuszowy prezent. - I to zdobyty w pięknym stylu i gdy praktycznie niewielu na to liczyło. To kolejny wspaniały punkt mojego świętowania, za co bardzo mu dziękuję - podkreślił. Zapytany o szczegóły obchodów jubileuszu powiedział, że były wyjazdy, wizyty, posiady i rozmowy telefoniczne. - Tu wspaniała z moim trenerem klubowym Janem Gąsiorowskim! Wspominaliśmy tamten czas i trenera naszej kadry Janusza Forteckiego (zmarł w lutym 2020). Bez nich nie byłoby tego złota w Sapporo! Pierwszy z nich mnie w klubie uformował jak trzeba, a drugi wziął do kadry i np. +postawił się+ ówczesnemu pierwszemu sekretarzowi grożąc, że jeżeli ja nie pojadę na igrzyska, to on też nie. No i pojechałem - mówił wzruszony. Zapytany o marzenia na kolejne lata powiedział, że trochę ich jest. - Naturalnie kolejne złote medale naszych - może już w Vikersundzie? A sobie osobiście - zdrowia, sił i ochoty do dalszego działania m.in. w Fundacji mojego imienia, która dba o rozwój młodych sportowych talentów no i muzeum w Szelmencie oraz dalszego rozwoju Alei Gwiazd Sportu, gdzie mamy już m.in. ponad 50 tablic - podsumował Fortuna. Autor: Joanna Chmiel