Zmagania w tej konkurencji miały się odbyć w sobotę, ale z powodu silnego wiatru (prawie 60 km/h) zostały przełożone na niedzielę - ostatni dzień imprezy w Chinach. Prognozy na ten dzień również nie są obiecujące. "Niestety, takie są uroki tej dyscypliny. Czasem jedzie się gdzieś na zawody, czeka się tylko po to, żeby się dowiedzieć, że są anulowane. Dzisiaj wieje naprawdę solidnie. Temperatura odczuwalna jest bardzo niska, ale liczy się ta realna. Obecnie wynosi minus 22, 23 stopnie, to nie jest przeszkodą do rozegrania zawodów. Tylko ten wiatr..." - powiedział Blauth, który w PZN opiekuje się narciarstwem alpejskim i snowboardem. Jak dodał, ekipy będą do samego końca przygotowane do startu w niedzielę, planowanego na godzinę 9 lokalnego czasu. "Ten region jest dość specyficzny i zawsze jest szansa, że wiatr uspokoi się choćby na godzinę. To by nam wystarczyło. Ale to już będzie ostatni dzień igrzysk i jeśli się nie uda, to nie mamy już terminu awaryjnego" - przyznał. Reprezentacja Polski zakwalifikowała się do olimpijskiej rywalizacji mikstów po raz pierwszy w historii. "Nasi alpejczycy są bardzo dobrze przygotowani do tej konkurencji. Jeżeli uda się przeprowadzić zawody, na pewno nie zabraknie emocji" - zapewnił Blauth. Z Pekinu - Maciej Machnicki