Xu, wicemistrzyni z Soczi, obecnie liderka PŚ, nie kryła radości z sukcesu wywalczonego w trudnych warunkach - przy temperaturze minus 23 stopni Celsjusza. Zawodniczka, która pokonała m.in. broniącą tytułu Białorusinkę Hannę Huskową, po ostatniej próbie wpadła w euforię. "Byłam podekscytowana, szczęśliwa. Pomyślałam sobie: niech ta chwila trwa wiecznie" - powiedziała. 31-latka czekała na złoto od... 2013 r. - wówczas została mistrzynią globu. Jej karierę przerywały liczne kontuzje, m.in. kolana i pleców, ale mimo to wróciła do rywalizacji, zdobywając trzy srebrne i trzy brązowe medale MŚ, a w końcu złoto olimpijskie. W Pekinie z drużyną wywalczyła wcześniej srebro. "Płakałyśmy po srebrnym medalu (w drużynie - PAP) i wspominałyśmy wszystkie nasze drugie miejsca. Motywowałyśmy się nawzajem, by w końcu przełamać tę serię, poczuć smak złota i napisać historię od nowa. Jestem taka szczęśliwa, że udało się to tutaj, w Chinach. To była trudna, także pod względem emocjonalnym 'podróż' do mistrzostwa olimpijskiego. Nigdy jednak nie straciłam wiary i pasji do sportu. Dziękuję wszystkim, którzy we mnie wierzyli. Nie osiągnęłabym tego bez ich wsparcia" - dodała wzruszona.