"Biało-Czerwoni", którzy przyzwyczaili do tego, że dominowali na skoczniach, od początku sezonu 2021/22 spisywali się bardzo słabo. Dość powiedzieć, że przed igrzyskami w Pekinie tylko raz udało się któremukolwiek z naszych zawodników stanąć na podium konkursu Pucharu Świata (sztuki tej dokonał Kamil Stoch). Z tego powodu przed walką o olimpijskie krążki nastroje wokół drużyny były dość minorowe. Pekin 2022. Michal Doleżal przyznaje się do "systemowego błędu" Z tego powodu brązowy medal Dawida Kubackiego na skoczni normalnej przyjęto z dużą radością. Z perspektywy czasu widać, że może to być jedyny krążek, jaki Polska zdobędzie w Pekinie. W pewien sposób może on być też oddechem dla Michala Doleżala, który po słabych wynikach naszych skoczków spotykał się z bardzo dużą krytyką.Czeski trener w rozmowie z "Onetem" przyznał, że po krążku "Mustafa" atmosfera nieco się rozluźniła. Jak dodał, bardzo żałował jednak, ze nie udało się powtórzyć takiego wyczynu Kamilowi Stochowi, który dwukrotnie był tego bliski. - Nikt bardziej, niż on na niego nie zasłużył - komentował.Doleżal odniósł się także do ostatnich, trudnych miesięcy, które określił mianem najbardziej wymagających w dotychczasowej karierze. Przyznał przy tym, że pamiętne zamieszanie wokół butów Polaków podczas konkursów PŚ w Willingen "bierze na siebie". - Gdybyśmy te buty zgłosili, to normalnie byśmy ich używali. Tyle że one jeszcze nie do końca były gotowe do tego terminu, w którym trzeba było je zgłosić. Nie zrobiliśmy tego i niepotrzebnie doprowadziłem do zamieszania - wyjaśniał. Oglądaj nasz program o Igrzyskach Olimpijskich - Weronika Nowakowska, Jan Ziobro zapraszają Najważniejsze słowa Doleżal wypowiedział jednak w dalszej części rozmowy przyznając, że decyzja o połączeniu kadr "A" i "B" była "systemowym błędem". - Chcieliśmy to utrzymać. Dzięki połączeniu grup chcieliśmy pociągnąć trochę młodych zawodników, ale przez to straciliśmy trochę tych najlepszych. Teraz jestem pewien, że to był główny błąd. Grzesiek Sobczyk mi zwracał na to uwagę, bo jest trochę bliżej tych doświadczonych zawodników. I muszę mu przyznać rację - wyznał. Dodał też, że w grupie było "zbyt dużo trenerów", co rodziło wśród skoczków zamieszanie, gdyż otrzymywali uwagi z różnych kierunków. Szkoleniowiec zapowiedział, że jeżeli pozostanie na stanowisku również w kolejnym sezonie, w kadrach dojdzie do zmian i ponownego podziału.