Ledecka przeszła do historii na igrzyskach w Pjongczangu w 2018 roku, kiedy w ciągu kilku dni wywalczyła złote medale w snowboardowym slalomie gigancie równoległym oraz w alpejskim supergigancie. W piątek może powtórzyć ten wyczyn. W planach ma także starty w zjeździe i kombinacji. Rywalizacja w narciarstwie alpejskim odbywa się w Yanqing, w snowboardzie - w Zhangjiakou. "Jest mi trochę trudno, bo w głowie nadal w pewnym stopniu ścigam się tutaj, na tym torze. Z drugiej strony próbuję jak najszybciej przekroczyć linię mety w narciarstwie alpejskim. Świętuję dzisiejsze zwycięstwo, ale też jestem trochę zmieszana. Mam niewiele czasu, żeby przestawić się na narty, więc potrzebuję koncentracji. Muszę się przyzwyczaić do myśli, że zdobyłam swój trzeci złoty medal i zacząć patrzeć do przodu" - analizowała 26-letnia Czeszka. Jak przyznała, we wtorek w finałowym wyścigu z Austriaczką Danielą Ulbing nie zdawała sobie sprawy, że to walka o złoto. "Kiedy dotarłam do mety, zaczęłam myśleć o tym, czy utrzymałam dobrą linię jazdy, że chyba nie była ona idealna, co mogłabym zrobić lepiej. Nie mogłam się +przełączyć+. Ostatecznie musiałam spytać Danielę, czy to już koniec, czy czekają nas kolejne rundy. Dopiero od niej się dowiedziałam" - relacjonowała. W Pjongczangu między zawodami w slalomie gigancie równoległym i supergigancie alpejki miały tydzień przerwy, tym razem będą to tylko dwa dni. "Nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia, co jest pierwsze, ale teraz jest mało czasu. Muszę sobie z tym poradzić. Najważniejsze, że nie odbywa się to tego samego dnia. Mój trener od narciarstwa już widział trasę i ją obadał. Zobaczymy, jak mi to wyjdzie, ale na pewno będę się dobrze bawić" - podkreśliła Ledecka. Zapytana, czy korzysta z porad trenera mentalnego, odparła z uśmiechem: "Nie mam takiego trenera, ale mam swoją mamę". Jak dodała, rozmowa z nią zawsze podnosi ją na duchu. Przez dwa lata przed trwającymi igrzyskami Czeszka wystartowała w ważnych zawodach snowboardowych tylko cztery razy. Zwyciężyła trzykrotnie. "U mnie o motywację jest bardzo łatwo, bo kocham to, co robię i dobrze się bawię. Oczywiście, jest we mnie też duch współzawodnictwa i chcę być coraz lepsza. Ale najważniejsza w tym wszystkim jest dobra zabawa" - podkreśliła. Zapewniła, że "przełączanie się" między dyscyplinami nigdy nie sprawiało jej większych problemów. "Uprawiam oba te sporty od dziecka, jest to dla mnie naturalne. Jestem wdzięczna za to, że jestem w stanie równolegle się rozwijać do tego najwyższego poziomu. Samo zakwalifikowanie się w obu dyscyplinach na igrzyska to coś wspaniałego" - cieszyła się Ledecka. Z Zhangjiakou Maciej Machnicki