Bieg na 50 kilometrów mężczyzn nazywany jest "królewskim" i jest to najbardziej prestiżowa ze wszystkich konkurencji narciarstwa biegowego. Zawodnicy i kibice traktują ją ze szczególną estymą, a zwycięzca cieszy się wielkim szacunkiem. Niestety w Pekinie, przez kontrowersyjną decyzję organizatorów, prestiż tej konkurencji został nieco nadszarpnięty. Pekin 2022: Oburzenie wśród zawodników Ze względu na porywisty wiatr, a także siarczysty mróz, temperatura sięgała - 30 stopni Celsjusza, postanowiono skrócić dystans biegu do 30 kilometrów. Taka decyzja nie spodobała się zawodnikom. Najdobitniej wyraził do Brytyjczyk Andrew Musgrave, który nazwał to "p... żartem". Czytaj także: Szokujące słowa rosyjskiego treneraMimo to na trasie oglądaliśmy bardzo ciekawą rywalizację. Bardzo długo grupka kilkunastu faworytów trzymała się razem. Na punkcie pomiaru na 14 kilometrze, gdzie zawodnicy zmieniali narty, na prowadzeniu był Aleksander Bolszunow z Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego, ale za jego plecami było jeszcze dwunastu biegaczy. Kontakt z czołówką zaczął tracić już Johannes Klaebo, który wyraźnie nie był w najwyższej dyspozycji.Norweg nie dał rady i zszedł z trasy, ale nawet bez niego emocji nie brakowało. Czołowa grupa z każdym kilometrem coraz bardziej się wykruszała, aż na trzy kilometry przed metą zostało tylko pięciu biegaczy. Walka o złoto rozegrała się na ostatnim podbiegu, gdzie po raz kolejny swoją klasę potwierdził Bolszunow, który zostawił rywali i zdobył swój trzeci złoty medal podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie. Za jego plecami finiszował kolejny z Rosjan Iwan Jakimuszkin, a na najniższym stopniu podium stanął Norweg Simen Hegstad KruegerNa starcie skróconego biegu stanęło dwóch Polaków Dominik Bury i Mateusz Haratyk. Obaj bardzo szybko pożegnali się z czołówką, ale pierwszy z nich spisał się całkiem przyzwoicie i zajął 33. pozycję. Haratyk z kolegi dobiegł do mety na 50. miejscu.