Amerykanka, mistrzyni swojego kraju w biegu na 100 metrów, była jedną z głównych faworytek igrzysk olimpijskich w Tokio. Jednak niecały miesiąc przed imprezą została zawieszona, ponieważ w jej organizmie wykryto marihuanę, przez co okazja do zdobycia olimpijskiego medalu przepadła. Richardson tłumaczyła się, że w ten sposób radziła sobie ze śmiercią matki. Jej sprawa odbiła się głośnym echem w całych Stanach Zjednoczonych, wykraczając, jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, daleko poza sport. MKOl był jednak nieugięty i Amerykanka została zawieszona. Oglądaj nasz program o Igrzyskach Olimpijskich - Weronika Nowakowska, Jan Ziobro zapraszają Czytaj także: Medalista olimpijski grzmi ws. WalijewejTeraz ciemnoskóra sprinterka nie kryje żalu, że ona nie mogła liczyć na żadną taryfę ulgową, natomiast Kamiła Walijewa, stosując jej zdaniem, dużo gorsze środki, może startować. Zdaniem Richardson ma to związek z kolorem skóry. "Możemy uzyskać odpowiedź na pytanie o różnice między jej sytuacją a moją? Moja matka zmarła, ale ja nie mogłam pobiec, choć też byłam faworytką do top 3. Jedyną różnicą jaką widzę jest to, że jestem młodą czarną damą" - napisała sprinterka na Twitterze, sugerując, że Walijewa dzięki temu, że jest biała, ma łatwiej. W późniejszych wiadomościach pisała zresztą wprost, że "wszystko to kwestia koloru skóry" i dodawała, że THC (Tetrahydrokannabinol - substancja psychoaktywna zawarta w konopiach) zupełnie nie wpływa na formę sportową.