Skoczek z Zębu znakomicie zaprezentował się już w zmaganiach na normalnej skoczni. Po pierwszej serii konkursu na tym obiekcie zajmował trzecie miejsce i choć ostatecznie osunął się z podium, nikt nie miał wątpliwości, że mistrz powrócił na poziom, do którego zdążył kibiców przyzwyczaić. Tym bardziej gorzka okazała się pigułka, jaką los zgotował mu na obiekcie dużym - zajął czwarte miejsce, będąc blisko medalu, lecz ponownie słabiej skacząc w finale. Pekin 2022. Kamil Stoch odpowiedział na pytanie, czy były to jego ostatnie igrzyska Po tamtym konkursie Stoch zalał się łzami i nie był w stanie ukryć swoich emocji nawet przed telewizyjnymi kamerami. Po zmaganiach drużynowych, w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" łatwo wychwycić, że nastrój zawodu i rozgoryczenia wciąż go nie opuścił.Jak sam stwierdził, były to prawdopodobnie jego najtrudniejsze igrzyska. - Warto jednak było się męczyć. Wycisnąłem z każdego skoku tyle, ile się dało. Nie mam sobie nic do zarzucenia - podkreślił.34-letni zawodnik pierwszy raz w olimpijskich zmaganiach zaprezentował się w 2006 roku, w Turynie. Kolejne odbędą się na tych samych obiektach, co te, na których debiutował - skoczniach w Pragelato. Czy Stocha w 2026 roku zobaczymy w akcji, by mógł spiąć swoją olimpijską historię klamrą, czy też był to jego ostatni konkurs? - Nie chcę tak w ten sposób teraz o tym mówić. Przede mną jeszcze są wyzwania. Na razie nie chcę mówić, czy coś się skończyło, czy nie. Być może tak. Czas pokaże - odpowiedział, gdy pytanie o to padło z ust dziennikarzy "PS".Czytaj także: Klęska mistrza olimpijskiego! Reakcja kolegów mówi wszystkoTak Doleżal podsumował igrzyska