Za Panią najlepszy rok w karierze? Zdecydowanie tak! Rok 2021 był najbardziej zaskakujący, ale też i najlepszy w mojej dotychczasowej karierze. Andżelika Wójcik powiedziała mi, że wiedząc, jaką pracę wykonała, spodziewała się dobrego sezonu. A jak to było w Pani przypadku? Wiedziałam, że włożyłam w przygotowania więcej pracy niż dotychczas. W końcu to rok olimpijski, a to zawsze najbardziej motywuje do działania. Jednak nie czułam, że to pójdzie w tę stronę, że moje wyniki mogą być aż tak wyśrubowane. Podczas igrzysk olimpijskich w Pjongczangu zajęła Pani 25. miejsce. Teraz jedzie walczyć o dużo więcej. Cztery lata to dla sportowca dużo? Cztery lata to bardzo dużo, szczególnie, jeśli chodzi o młodych zawodników. Może teraz już do tych najmłodszych nie należę, ale przed czterema laty byłam traktowana jako zawodniczka, która jedzie do Pjongczangu zbierać doświadczenie, zobaczyć jak to jest na igrzyska. Ja zresztą miałam dużo szczęścia, bo byłam na liście rezerwowej, ale Natalia Czerwonka, która też się zakwalifikowała, oddała mi swoje miejsce. Tamte igrzyska były tylko po to, by zobaczyć, o co chodzi. Teraz przygotowałam się na tyle, że uzyskałam pewną kwalifikację i jestem na dużo wyższym poziomie. Nie tylko ja zresztą, widać to po moich rywalkach. Cztery lata temu z Erin Jackson walczyłam o miejsca w trzeciej "10", a teraz ona seryjnie wygrywa Puchary Świata, niemal zawsze jest na podium. Za Panią również pierwsze pucharowe podium i kilka miejsc w czołówce PŚ. Jakie ma to przełożenie na igrzyska? Z jakimi nadziejami jedzie Pani do Pekinu? Nie chcę się "podpalać", nastawiać na to, że skoro w Pucharze Świata byłam w czołówce, to na igrzyskach na pewno też tak będzie. To bardzo specyficzna impreza. Jest na niej mnóstwo niespodzianek, sporo zawodników przyjeżdża w życiowej formie, zdarzają się wpadki, bo sport przecież jest nieprzewidywalny. Mam swoje marzenia, ale nastawiam się tylko na to, żeby przejechać najlepszy bieg swojego życia. Pekin 2022: Na igrzyska bez presji A czy w związku z tym, że o panczenach mówi się ostatnio nieco więcej, odczuwa Pani jakąś presję przed igrzyskami? Nie, absolutnie presji żadnej nie ma. Może się wydawać, że o łyżwiarstwie mówi się więcej, ale nadal, w porównaniu do innych dyscyplin, to znikome ilości materiałów w mediach. Tak więc nie spotykam się z nikim, kto mógłby nakładać na mnie presję. Jadę na igrzyska ze spokojną i marzę tylko o tym, by nic nie przeszkodziło mi pojechać swojego najlepszego wyścigu. Czy rywalizacja a Andżeliką Wójcik Was wzajemnie nakręca? Trenujemy razem w jednej grupie, ale nie ma między nami żadnej rywalizacji. Startujemy ze sobą i tyle. Walczymy z całym światem. Jeśli któraś z Polek zdobędzie medal, to po prostu będzie się cieszyć. Można powiedzieć, że się nakręcamy, ale tak naprawdę każda z nas robi swoje i na tym to polega. Jest Pani jedną z tych sportsmenek, która współpracuje z psychologiem. To ważny element przygotowań w dzisiejszych czasach? Uważam, że pracę z psychologiem zaczęłam zbyt późno i kontaktuję się z nim za rzadko, ponieważ to jedna z ważniejszych rzeczy. Oprócz przygotowania sportowego, przygotowanie mentalne jest niezwykle istotne. Teraz mówi się o tym więcej, ale kiedyś bardzo niewiele. Jako dziecko nie miałam takiej możliwości, nikt nawet nie pomyślał, żeby spotkać się z psychologiem sportowym. Swoją współpracę z nim zaczęłam od tego sezonu i żałuję, że dopiero teraz. W mediach społecznościowych chętnie dzieli się Pani przepisami. Będzie autorska książka kucharska? Nie (śmiech). Moje przepisy są bardzo banalne, zresztą głównie modyfikuje przepisy innych, nie jestem na tym etapie, żeby sama coś tworzyć. Czytaj także: Olimpijskie marzenia w lodowej rynnieCo jeszcze, poza gotowaniem, jest dla Pani odskocznią od sportu? Od sportu odciąga mnie bardzo mój pies! Uwielbiam spędzać z nim czas, spacerować, uczyć się nowych rzeczy, czytać na temat szkolenia. Moim kolejnym hobby jest kolekcjonowanie roślin, które niestety bardzo cierpią, jak wyjeżdżam na obozy. Mam ich w domu prawie 40 sztuk i też sporo czasu poświęcam na pogłębianiu wiedzy nad ich odpowiednią pielęgnacją. Ostatnio mocno pochłonęło mnie także czytanie książek, bo to moją głową odrywa od tego, co się dzieje i pozwala wyciszyć się po tych wszystkich emocjach. Ostatnio spełniła Pani jedno ze swoich marzeń i wybrała się na wakacje zimą. Lubi Pani podróżować? Bardzo lubię spędzać czas w domu, ale podróże to też coś, w czym się spełniam. Niestety w tamtym roku, przed sezonem, z powodu pandemii, nie udało się niczego zobaczyć. Nie chciałam ryzykować żadną kwarantanną, okres przygotowawczy był zbyt istotny. Jednak kiedy mogę, staram się gdzieś wyruszać, mam jeszcze przeogromną listę miejsc do zobaczenia. Jak rozumiem, pierwszym w kolejce miejsce do zobaczenia jest Pekin z wysokości olimpijskiego podium? (śmiech) Ja takich rzeczy nie mówię! Przede mną mistrzostwa Europy i to jest mój cel, choć w głowie cały czas siedzi wyjazd do Pekinu.