Podczas zimowych igrzysk olimpijskich w Pekinie na biathlonowych trasach oglądamy tylko jednego Polaka. Grzegorz Guzik broni honoru "Biało-czerwonych", którzy nie byli w stanie nawet wystawić sztafety w rywalizacji drużyn mieszanych. W biegu indywidualnym spisał się przeciętnie, zajmując 49. miejsce, notując trzy karne minuty. Czytaj także: Justyna Kowalczyk-Tekieli grzmi ws. sytuacji biathlonistów Tym razem Guzik znacznie lepiej spisywał się na strzelnicy i pomylił się tylko raz, w postawie stojąc. Polak słabo spisywał się na trasie i nie był w stanie nawiązać rywalizacji z najlepszymi, ale 48. pozycja pozwoli mu wystartować w biegu pościgowym, co z pewnością jest dla niego małym sukcesem. Tym razem po złoty medal sięgnął Norweg Johannes Thingnes Boe, który zaliczył jedną karną rundę na drugim strzelaniu, ale znakomicie spisywał się w biegu i wyprzedził o 28 sekund mistrza olimpijskiego z biegu indywidualnego Quentina Fillona Mailleta. Francuz zaliczył pudło w postawie leżąc, ale w biegu wypadł nieco słabiej i musiał zadowolić się srebrem.Bardzo dobrze na strzelnicy zaprezentował się czwarty zawodnik biegu indywidualnego Maksim Cwietkow, który nie pomylił się ani razu. Rosjanin ponownie jednak nieco słabiej spisywał się na trasie i po raz kolejny nie załapał się na olimpijskie podium. Tarjei Boe, mimo jednego pudła na drugim strzelaniu, wyprzedził go o niespełna dwie sekundy! Rosjanin jak na razie jest jednym z największych pechowców tych igrzysk, choć jego dobra forma na pewno pozwoli mu na walkę o medale w kolejnych startach. Jutro zawodników czeka bieg pościgowy.