Niedzielne zawody odbyły się przy niskiej temperaturze i nagłych, silnych podmuchach wiatru. Izabela Marcisz spytana, czy kiedykolwiek rywalizowała w trudniejszych warunkach, odparła bez wahania: "Nie". "To było coś strasznego. Czasem powiewy były takie, że nie dało się utrzymać kijów. Na ostatnim kółku tak mocno zawiało, że spadł baner i złamał mi kijek, więc cały podbieg biegłam z myślą, że ktoś musi mi jak najszybciej dać nowy, żebym w ogóle mogła rywalizować" - relacjonowała. Pekin 2022. Biegi narciarskie. Izabela Marcisz: Ostatnie kółko poszłam va banque Jak wyjaśniła, z powodu trudnych warunków trzymała się w grupie z kilkoma innymi zawodniczkami i dopiero na ostatnim okrążeniu postanowiła pobiec na maksimum swoich możliwości. "Przez cały bieg starałam się myśleć, chować za dziewczynami. Każda z nas zdawała sobie sprawę, że w grupie było łatwiej, ale cały czas najeżdżałyśmy sobie nawzajem na narty, kije, ale nie celowo, tylko trudno było nad tym zapanować na tym wietrze. Ostatnie kółko poszłam va banque, do samego końca" - opisała. Marcisz wystartowała we wszystkich konkurencjach biegowych. Jak przyznała, w regeneracji bardzo pomogły jej rady m.in. od złotej medalistki olimpijskiej w tej konkurencji z 2010 roku Justyny Kowalczyk-Tekieli. "Rady trenera i Justyny dały mi bardzo dużo. Gdyby nie oni, byłoby mi bardzo ciężko - nawet nie o to chodzi, że fizycznie, tylko psychicznie. Przez trzy dni po team sprintach robiłam wszystko tak, jak mówiła Justyna, jeżeli chodzi o dietę, spanie, regenerację. Przygotowałam się do tego biegu jak najlepiej" - oceniła. Jak dodała, niedzielny bieg na najdłuższym kobiecym dystansie był dla niej najważniejszym w programie imprezy w Chinach. Pekin 2022. Biegi narciarskie. Izabela Marcisz: Jestem z siebie dumna, po ten bieg przyjechałam na IO "To moje pierwsze igrzyska, na ten moment jestem z siebie bardzo dumna. Startowałam w każdej konkurencji, ale to po ten dzisiejszy bieg przyjechałam tutaj na igrzyska. Myślę, że nauczył mnie najwięcej" - uważa. W niedzielę na 30 km wystartowała także Magdalena Kobielusz, którą również mocno zmęczyły trudne warunki. "Niesamowicie wiało, śnieg bardzo mocno walił w twarz, ciężko było. Zdarzało się, że mocno zawiało i na zjeździe stało się w miejscu" - relacjonowała. Polka, która zajęła 57. pozycję w 63-osobowej stawce, odczuwała satysfakcję, że mimo wszystko udało się jej ukończyć bieg. Miała blisko 20 minut straty do triumfatorki - Norweżki Therese Johaug. "Jest to nawet nie tyle nauka, co walka z samą sobą. Cieszę się, że dałam radę, że walczyłam do samego końca. Były momenty, kiedy myślałam, że zejdę z trasy, ale mam taki charakter, że choćby nie wiem co się działo... musiałaby mnie chyba Johaug zdublować, żebym zeszła" - dodała Kobielusz z uśmiechem. W niedzielę o godz. 20.00 czasu lokalnego (13.00 w Polsce) odbędzie się ceremonia zamknięcia igrzysk w Chinach. Maciej Machnicki