Dariusz Wołowski, Interia: Wysłał pan niedawno buty do skoków Stefanowi Horngacherowi po tym co zrobił na Pucharze Świata w Willingen. Jego protest doprowadził do dyskwalifikacji Piotra Żyły i Stefana Huli. Nie miał racji? Wojciech Fortuna: - Zapłacił 500 franków, by doprowadzić do dyskwalifikacji Polaków. Zachował się trochę jak chłopiec w szkole, który skarży na kolegów. Buty, które mu wysłałem to był tylko żart. Mam nadzieję, że tak to odebrał. Szanowałem Horngachera jako trenera, który pomógł polskim skoczkom wrócić na szczyt. Żałowałem bardzo, gdy odchodził do Niemiec. Czy brązowy medal Dawida Kubackiego na normalnej skoczni w Zhangjiakou był dla pana niespodzianką w tym kryzysowym sezonie dla polskich skoczków? - Skąd. Przecież nasi skoczkowie od dekady są w światowej czołówce. Nie traciłem w nich wiary, tyle razy pokazali moc. Patrzyłem na konkurs na skoczni normalnej na igrzyskach i po skoku Stefana Huli na 103. metr aż poprawiłem się na kanapie. Stefanek, najstarszy w drużynie, syn mojego dawnego kolegi kombinatora norweskiego, dał sygnał do ataku. Dawid Kubacki wypadł jeszcze lepiej, wiatr nie sprzyjał Piotrkowi Żyle, za to Kamil Stoch skoczył pięknie. Jak się ma taki zespół, można wszystko. Medal Kubackiego nie był dla mnie zaskoczeniem, choć bardziej stawiałem na Stocha i Żyłę. Pekin 2022. Fortuna: - Pamiętam Stocha jako chłopca Mają Polacy szansę powalczyć o kolejne medale na dużej skoczni? - Czy mają szansę? Pan żartuje. Medal w drużynie to dla mnie pewniak. Zdziwiłbym się gdyby go nie było, choć nie chcę przed faktem dmuchać w balon oczekiwań. W skokach zdarzyć się może wszystko. W konkursie indywidualnym na dużej skoczni możemy mieć medal, nawet dwa, ale równie dobrze rywale mogą okazać się lepsi. Szczególnie Ryoyu Kobayashi? - Kocham Japonię i Japończyków za to jak fetowali moje złoto w Sapporo. Kiedy nasi mają słabszy moment, zawsze ściskam kciuki za Ryoyu i jego rodaków. Niezbyt lubię jak wygrywają Niemcy i Austriacy, choć szanuję ich klasę. Ale najmocniej wierzę w Stocha, Kubackiego, Żyłę. Piotrek nie ma jeszcze emerytury olimpijskiej więc za niego kciuki będę trzymał najmocniej. Wierzę, że po Pekinie będzie ją miał. Niedawno ukazała się w mediach pana wypowiedź, że po sezonie Kamil Stoch powinien zakończyć karierę i nie rozmieniać się na drobne. - Nie powiedziałem czegoś takiego, więc nie będę nawet dementował. Muszę uważać na dziennikarzy, bo albo przekręcają, albo źle rozumieją co mówię. Znam Kamila dobrze, jeszcze lepiej jego rodziców. Niedawno byłem w Zakopanem na pikniku olimpijskim i oczywiście wpadłem do Zębu. Rodzice Kamila wiele razy opowiadali mi anegdoty z jego dzieciństwa. Jak zasypiał przy kolacji zmęczony treningiem. Sam pamiętam go jako dzieciaka, który skakał daleko na Wielkiej Krokwi. Jego talent widać było z Krupówek. Zamienił ten talent na trzy złote medale igrzysk, trzy triumfy w Turnieju Czterech Skoczni całą górę sukcesów. Poza tym to bardzo inteligentny sportowiec, więc sam będzie wiedział kiedy kończyć. Jak dla mnie powinien skakać jak najdłużej. Niech sobie pan wyobrazi co by to było, gdybym ja Kamila na emeryturę wysyłał, a on by zdobył złoto w Pekinie. Przecież to wciąż jest możliwe. Jak ja bym wtedy spojrzał w lustro przy goleniu? Stoch o emeryturze póki co nie wspomina. - I dobrze. Przecież on ma zobowiązania wobec sponsorów. Jakieś plany. Jeśli tylko czuje motywację, niech skacze jak najdłużej. I cieszy nas swoimi sukcesami. Pekin 2022. Fortuna: - Za Żyłę kciuki trzymam najmocniej Pan stracił motywację po złotym medalu w Sapporo? - Nie mamy tyle czasu, żebym panu wytłumaczył co się wtedy ze mną działo. Nie całą winę biorę na siebie, ale potrafię docenić sportowca takiego jak Kamil, którego żaden sukces nie pozbawił głodu skakania. Skoki wciąż pana mocno kręcą. - Ja je po prostu kocham. Przyznam, że miałem gorszy moment, gdy latami czekaliśmy na dobrego skoczka. Potem pojawił się Adam Małysz, byłem w Salt Lake City, gdy sięgał po medale. Ależ to była frajda. Potem przyszedł Kamil, Piotrek, Dawid i reszta. Oglądam każdy konkurs, nawet kwalifikacje. Żona mnie czasem pyta, czy w piątek pójdziemy, gdzieś do znajomych. Ja jej grzecznie odpowiadam, że są kwalifikacje. A ona na to: "acha, czyli nie pójdziemy". Skoki to moje życie. Terminarz skoków narciarskich na igrzyskach w Pekinie Czyli na dużej skoczni w Zhangjiakou znowu czeka pan na medale Polaków. - A choćby i trzy. Wiem, że wielu kibiców popuka się w czoło. Ja mówię o tym w co wierzę, a nie co będzie. Nasi skoczkowie dali nam podstawy do tego, żebyśmy łatwo nie tracili nadziei. W Pekinie skaczą po olimpijsku. Dlaczego mielibyśmy nie wierzyć w sukces? Gdy ja sięgałem po złoto w 1972 roku nikt nie stawiał nie tylko na mnie, ale na żadnego z medalistów. Murowanym faworytem był Japończyk Yukio Kasaya - złoty medalista ze skoczni normalnej. On zapewniał rodaków, że drugie złoto też będzie jego. Nikt nie pomyślał o Fortunie, choć już na skoczni normalnej wyskakałem szóstą pozycję. Organizatorzy nie przygotowali nut polskiego hymnu. Czekaliśmy na dekorację ze 40 minut. Marznąc. Ale w końcu nuty Mazurka Dąbrowskiego zdobyli i orkiestra mi go zagrała. Wolno, ale pięknie. W piątek mija 50 lat, przeleciało jak z bicza strzelił. Życzę sobie i kibicom byśmy jeszcze polskich hymn usłyszeli w Pekinie. Olimpijski występ polskich zawodniczek wypadł bardzo słabo.- Są młode. Dopiero na igrzyskach za cztery lata będą na miarę możliwości. Poza tym: ile my mamy dziewczyn skaczących na nartach? Kilka? W mistrzostwach kraju startuje ich garstka. Trzeba mieć 100 zawodniczek, żeby te najlepsze liczyły się w światowej czołówce. Za cztery lata, kiedy nasze dziewczyny się podciągną, drużyna mieszana powalczy o medal.Za cztery lata to możemy mieć w polskich skokach czarną dziurą po Stochu, Kubackim i Żyle. Wszyscy są po trzydziestce, a następców nie widać.- Na szczęście ja nie muszę się o to martwić. Jest dyrektor w PZN, który za to odpowiada i z tego będzie rozliczany.Nigdy nie chciał pan być trenerem skoków?- Kiedyś próbowałem, ale powiedzieli mi w klubie, że nie mam wykształcenia. Poza tym oferowali 800 zł, a jak z tego utrzymać rodzinę?Rozmawiał Dariusz Wołowski ZOBACZ TEŻ:Dawid Kubacki po pierwszych skokach na dużej skoczni w PekiniePiotr Żyła trzeci na pierwszym treningu na dużej skoczniNiezwykłe spotkanie Kamila Stocha w Pekinie