Tylko dwie Polki - Nicole Konderla i Kinga Rajda - poleciały reprezentować Polskę w skokach narciarskich na igrzyska w Pekinie. Obie w poniedziałek brały udział, razem z Dawidem Kubackim i Kamilem Stochem, w konkursie drużyn mieszanych na normalnej skoczni. "Biało-Czerwoni" po serii dyskwalifikacji w innych drużynach mieli szanse na medal, ale krótkie skoki zawodniczek sprawiły, że Polacy zajęli dopiero szóste miejsce.Po zawodach długi wpis na Instagramie umieściła Kinga Rajda, w którym odniosła się do fali negatywnych komentarzy. #StudioPekin codzienne wieści z Chin - obejrzyj nasz program Pekin 2022. Kinga Rajda: Ostatni czas w życiu był dla mnie ciężki "Długo myślałam jak zmiescić w jednym poście tak dużo. Generalnie co bym nie powiedziała lub zrobiła to spotkałam się z krytyką, szczerze? Rozumiem, bo było słabo w moim wykonaniu, ale to nie definiuje tego ile pracy w to włożyłam, poświęcenia (czasu, rodziny, przyjaciół, wyjazdów, zdrowia...). Można szukać i drążyć teraz... bo tak najprościej ludziom oceniać kogoś niż spojrzeć w głąb siebie" - rozpoczęła nasza zawodniczka."Skoki to inna dyscyplina, niewdzięczna, chyba ostatnie konkursy bezdyskusyjnie to pokazały. Na końcu liczy się wynik, ale nikt nie zerknie w dzienniczki treningowe, lepiej dogadać niż pomóc, bo kto by się trudził..." - napisała w dalszej części.Rajda przyznała, że jest zła na swoją dyspozycję, mimo ogromu pracy, jaki włożyła w przygotowanie do igrzysk. Podziękowała też za wsparcie rodzinie, znajomym, czy nawet męskiej kadrze A. Polka wyznała też, że miała w ostatnim czasie trudny czas w życiu prywatnym."Jestem zła, na siebie, bo nie wiem w którym momencie zawiodłam w przygotowaniach. Wiem, że ostatni czas w życiu był dla mnie cholernie ciężki - niesportowo (zaskoczyłam, że jest jeszcze inne życie poza skokami?). Płakałam, bo chciałam dodać sił najbliższej mi osobie, a tymczasem czułam gorycz i zawód. Jak się wali to wszystko. Ale nikt nie zerknie Ci do plecaka ile cegieł masz napakowanych..." - napisała Rajda."Mam wspaniałych ludzi wokół, rodzinę za którą poszłabym w ogień, tak jak oni poszli za moją najbliższą, przyjaciół i osoby, które po prostu kocham, znajomych, sąsiadów i kibiców... i każdy chce dla mnie dobrze, dlatego ich posłucham mimo że wbrew swojej ambicji i pokorze....'co moje to moje', pracowałam na to 11 lat, karma nie wróciła, ale sama zdecydowałam się na prace bez gwarancji nagrody. Kończąc dziękuję. Szczerze i mocno. Więcej nie będzie" - zakończyła nasza zawodniczka. WG