- To nie były w moim przekonaniu złe skoki, ale jednak wiem, że są tam rzeczy do dopracowania. Drobne błędy, które na małej skoczni nie przeszkadzały, ale tutaj to nie były próby na czołową "10", tylko na dalsze miejsca. Niby wydawało się, że jest ok, ale "góra" za bardzo pracowała na progu i brakowało prędkości, żeby odlecieć te pięć metrów dalej. Już dwa metry robiły różnicę, a co dopiero pięć - powiedział w rozmowie z TVP Sport Dawid Kubacki. Polski skoczek przyznawał, że konkurs był na niezwykle wysokim i wyrównanym poziomie, a nawet najmniejszy błąd wykluczał z walki o czołowe miejsce. W jego przypadku było to słabe lądowanie w pierwszej próbie, przez które stracił sporo punktów i kilka pozycji. - Z lądowaniem nie jest idealnie, ale wydawało mi się, że na treningach czy w drugiej serii było z tym lepiej. W pierwszej za bardzo chciałem dociągnąć do zielonej linii, przeciągnąłem skok i było lekkie zachwianie, które zauważyli sędziowie. Mam zresztą świadomość, że te skoki nie były na medal - przyznawał Kubacki. W rozmowie z TVP Sport brązowy medalista ze skoczni normalnej mówił, że przed konkursem na dużej skoczni wiedział, że nie musi się już niczym stresować i może spokojnie pracować. Rozkręcał się, ale mimo wszystko do konkursu jeszcze trochę zabrakło. Dlatego chciałby wystartować w niedzielnych treningach. - Biorąc pod uwagę moje dzisiejsze skoki, chciałbym poskakać na treningach, bo jest nad czym pracować i o co walczyć. Z drugiej strony małe rozluźnienie też mogłoby dać dobry efekt. Zdam się na decyzję trenera, no bo co ja mam do gadania? - zakończył z uśmiechem Kubacki. #StudioPekin codziennie z Chin - obejrzyj nasz program Oglądaj nasz program o Igrzyskach Olimpijskich - Weronika Nowakowska, Jan Ziobro zapraszają