Dalidowicz i jej rodzina są teraz w Polsce, gdzie zawodniczka ma nadzieję kontynuować treningi. Jej ojciec, a zarazem trener, siedmiokrotny olimpijczyk Siarhiej Dalidowicz w rozmowie z agencją Reutersa przyznał, że wyjazd z kraju związany jest z obawami o bezpieczeńswo rodziny. Pekin 2022: Utalentowana zawodniczka bez licencji - Darya została pozbawiona prawa do udziału w zawodach. Nie widzę możliwości kontynuowania przez nią kariery na Białorusi - powiedział ojciec biegaczki. - Możemy zostać oskarżeni o zorganizowanie demonstracji i wykrzykiwanie opozycyjnych haseł, a potem po prostu trafimy do więzienia. Trzy miesiące temu nie wyobrażałem sobie, nawet w koszmarze, że będę musiał opuścić swój kraj - dodawał Siarhiej Dalidowicz. Kiedy startują Polacy? - Zobacz terminarz! Białoruska federacja kilka tygodni temu cofnęła Darii Dalidowicz licencję uprawniającą do startu w zawodach i dezaktywowała jej kod FIS. Zdaniem biegaczki, było to spowodowane poglądami politycznymi jej ojca, który brał udział w protestach ulicznych przeciw Aleksandrowi Łukaszence. Ja sama nie zrobiłam nic, co uzasadniałoby dyskwalifikację i dezaktywację mojego kodu FIS - mówiła kilka tygodni temu. Dodawała jednak, że i ona te poglądy podziela. Czytaj także: Fala hejtu wylała się na PolkiTeraz, jak poinformował Reuters, rodzina postanowiła uciec do Polski w obawie przed kolejnymi represjami. W naszym kraju młoda zawodniczka ma zamiar kontynuować edukację i treningi w nadziei, że uda jej się wystartować w wymarzonych igrzyskach olimpijskich. Powtarza się zatem casus Krisciny Cimanouskiej, która po igrzyskach w Tokio również ze strachu przed represjami uciekła do Polski. Jej przypadek wzbudził zainteresowanie na całym świecie i podobnie zapewne będzie w przypadku Dalidowicz.