Przypomnijmy: Walijewa miała pozytywny wynik testu dopingowego, przeprowadzonego w grudniu. W jej organizmie wykryto trimetazydynę. Pojawiają się informacje, że mogła ona wchodzić w skład leku na anginę, jaki przyjmowała zawodniczka. Wyniki opublikowano 8 lutego, a zawodniczka została natychmiast zawieszona przez Rosyjską Agencję Antydopingową (RUSADA). Dzień później ta, na wniosek samej zainteresowanej cofnęła jednak swoją decyzję. Pekin 2022. Legenda ostro po dopingowym skandalu Od tego ruchu odwołał się z kolei MKOl, a świat w napięciu oczekiwał, jaki werdykt w sprawie wyda Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu. Ten orzekł, że 15-latka będzie mogła wystartować w zmaganiach solistek (jest ich główną faworytką), choć wciąż nie rozstrzygnął innej, palącej dla Rosjan kwestii - czy wobec wykrycia zabronionej substancji i faktu, że Walijewa brała udział w wygranych przez Rosjan zmaganiach drużynowych łyżwiarzy figurowych stracą oni zdobyte złoto. Głos na ten temat zabrały już nawet władze państwowe.Zrobił to także Aleksandr Tichonow - jeden z najwybitniejszych biathlonistów w historii, czterokrotny mistrz olimpijski i 11-krotny mistrz świata. "Gdzie my szukamy wrogów? Wszyscy są w Rosji, nigdzie indziej" - mówił. Jego zdaniem bowiem winni skandalu są jego rodacy - i to nawet ci na najwyższych szczeblach władzy. "Jeżeli nie uleczymy tego stanu i nie znajdziemy odpowiedzialnych ludzi na kierownicze stanowiska, to będzie trwać wiecznie" - ostrzega. "RUSADA i łyżwiarski związek ciągle tylko mamroczą coś niezrozumiałego. Kto jest winny? Kto dał Walijewej te śmieci? Nie ma jasnej odpowiedzi. Wstyd!" - grzmiał."Wstydzę się naszych przywódców. Wszystkiemu winien jest Kreml. Uchwalono bezmyślne prawo. Gdzie ono teraz jest? Nikt nie jest winien, nikt nie ponosi odpowiedzialności" - kontynuował, cytowany przez "Metaratings".Jak podkreślił, po igrzyskach w Soczi (w trakcie których wielu rosyjskich sportowców miało stosować doping) nie wyciągnięto żadnych wniosków.Wcześniej w obronie młodej łyżwiarki stanęła słynna Katarina Witt, dwukrotna mistrzyni olimpijska, której zdaniem winę za całe zamieszanie ponoszą osoby, które zezwoliły na to, by zakazane środki trafiły do organizmu 15-latki.