O Agnieszce Baczkowskiej zrobiło się głośniej przy okazji poniedziałkowego konkursu drużyn mieszany w skokach narciarskich zorganizowanego w ramach igrzysk olimpijskich w Pekinie. Polka odpowiada za kontrolę sprzętu u skoczkiń, a do swoich obowiązków podchodzi skrupulatnie i poważnie. Efekt? Pięć dyskwalifikacji podczas ostatnich zawodów. W pierwszej serii, ze względu na nieprzepisowe kombinezony, anulowano punkty Japonce Sarze Takanashi, Austriaczce Danieli Iraschko-Stolz oraz Niemce Katharinie Althaus. W drugiej odsłonie konkursu zdyskwalifikowane zostały jeszcze dwie Norweżki. Rozczarowania jedną z decyzji Baczkowskiej nie krył Stefan Horngacher. Przez unieważnienie wyniku Althaus Niemcy nie awansowali do serii finałowej i pożegnali się z marzeniami o medalu w mikście. Ciekawostką jest, że to właśnie szkoleniowiec Niemców (a swego czasu reprezentacji Polski) wszczął alarm tuż przed wyjazdem na igrzyska w Pekinie. Chciał, by kontroler sprzętu Mikka Jukkara przyjrzał się butom, w jakich występują polscy skoczkowie. Przez to zdyskwalifikowano Piotra Żyłę i Stefana Hulę. Apoloniusz Tajner, w rozmowie ze Sportowymi Faktami, uznał wówczas, że "interwencja Horngachera była nie fair", a przed kamerami TVP Sport Kamil Stoch ocenił: "To, co zrobił Stefan Horngacher jest trochę dziecinne. Donosi się w przedszkolu, a nie między dorosłymi ludźmi". Głos zabrał również Piotr Żyła. "Gdy dowiedziałem się, że nie będę mógł korzystać z nowych butów, odechciało mi się lecieć do Pekinu. Dobre były" - stwierdził. PEKIN 2022. STEFAN HORNGACHER... NARZEKAŁ NA KONTROLE SPRZĘTOWE Agnieszka Baczkowska tłumaczy dyskwalifikacje w mikście. Odpowiada krytykom z Horngacherem na czele Ze względu na ten szerszy kontekst internauci żartowali, że Baczkowska niejako zemściła się na Horngacherze i w sumie pokonała go jego własną bronią, czyli szczegółowym i sumiennym podejściem do sprawy wymagań sprzętowych. Co na to sama zainteresowana? Dodała, że błędy w przypadku zdyskwalifikowanych zawodniczek "były oczywiste". "Tu nie można mówić o złym stanięciu czy różnicy jednego - dwóch centymetrów. Tyle mogę zdradzić" - stwierdziła.W rozmowie ze Sport.pl dodawała, że cała sytuacja kosztowała ją dużo stresu. Tłumaczyła też, dlaczego nie wszystkie zawodniczki poddawane są kontroli. "Nie da się sprawdzić wszystkich 40 skoczkiń z pierwszej serii i 30 z drugiej. Dlatego wtedy niektórym się upiekło. A niektóre założyły, że skoro już dwa dni temu były kontrolowane, to może tym razem im się uda. Niestety, nie udało się" - oceniła. "Naprawdę nie miałam wyjścia" - ujawniła. PEKIN 2022. NORWESKIE MEDIA GRZMIĄ. "CHAOS", "PARODIA" Dyrektora Pucharu Świata kobiet bierze w obronę Agnieszkę Baczkowską W obronę Baczkowską wzięła dyrektorka Pucharu Świata kobiet, Chika Yoshida. Zdradziła, że jeszcze przed startem poniedziałkowych zawodów Polka uprzedziła zawodniczki o kontrolach i ich konsekwencjach. Pekin 2022 - sprawdź jak idzie Polakom!