Kwestie sprzętowe w skokach zyskują naprawdę duże znaczenie, a przykład tego mieliśmy jeszcze przed igrzyskami w Pekinie, gdy podczas konkursów Pucharu Świata w Willingen kontrowersje wzbudziły używane przez Polaków i ostatecznie zakazane buty. Już w trakcie olimpijskich zmagań doszło z kolei do niecodziennej sytuacji - w konkursie drużyn mieszanych z powodu nieregulaminowych kombinezonów zdyskwalifikowano łącznie pięć zawodniczek. Pekin 2022. Adam Małysz wyjaśnia, dlaczego Polacy nie złożyli protestu Sporo dyskusji wzbudziły też stroje, używane przez reprezentantów Niemiec w sobotnich zmaganiach indywidualnych na dużej skoczni. Sieć obiegły ujęcia z transmisji telewizyjnych, na których widać wyraźnie, że kombinezony skoczków z tego kraju mocno odstają od ciała. W Polsce temat ten jest szeroko komentowany. Dlaczego nasza strona nie zdecydowała się na złożenie protestu?Sytuację rozjaśnił Adam Małysz - nieobecny w Pekinie dyrektor ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej w Polskim Związku Narciarskim. W rozmowie z serwisem "Sport.pl" przyznał, że trener naszej kadry miał prawo do takiego ruchu. Jednocześnie, do kwestii zgłoszenia protestu wydawał się być mocno sceptyczny. "Ja takich zdjęć kombinezonów pokazywałem Jukkarze (kontroler sprzętu z ramienia FIS - przyp. red.) z pięćdziesiąt w tym sezonie" - stwierdził.Jak dodał, choć na ujęciach z kamer sprzęt wygląda na nieregulaminowy, podczas pomiarów kontrolera wszystko prawdopodobnie i tak by się zgadzało. "Możemy tylko rozłożyć ręce (...) Kontroler rozłoży strój, zmierzy go według własnych zasad i uzna, że jest regulaminowy" - stwierdził.Polscy skoczkowie już w niedzielę ponownie pojawią się na chińskim obiekcie i wezmą udział w treningu na dużej skoczni. Poprzedza on poniedziałkowe zmagania drużynowe.