Organizatorzy postanowili w tym roku dać satysfakcję wszystkim uczestnikom - zawodnikom profesjonalnym i amatorom, kibicom zaangażowanym i przypadkowym. Taki był cel projektującego trasę Jarosława Żurawskiego. W porównaniu z poprzednią edycją zmienił plan w 70 procentach. Przy wytyczaniu odcinków brał pod uwagę sugestię biegaczy biorących już udział w orlenowskim maratonie, korzystał również z własnego doświadczenia. Sam przebiegł tę trasę, podobno truchtem, ale w solidnym czasie 3 godzin 30 minut. Dwa razy pod górkę, dwa razy z górki Trasa ma być szybka. To był pierwszy cel architektów biegowych zmagań do których dojdzie 14 kwietnia. ORLEN Warsaw Marathon to bowiem równocześnie mistrzostwa Polski mężczyzn i szansa na kwalifikacją olimpijską. Wynik ma ogromne znaczenie. Tym bardziej, że przepustkę na igrzyska w Tokio daje - oprócz rankingu - minimum wyznaczone przez IAAF i PZLA. U panów jest to rezultat 2:11.30, u pań 2:29.30. Udało się uniknąć dwóch największych niedogodności dla biegaczy śrubujących rekordy - zbyt otwartych przestrzeni i podbiegów. Profil trasy wskazuje na dwa wzniesienia - na 19 km na ulicy Górnośląskiej i na 33 km na Tamce. - Nie są to aż tak straszne podbiegi, żeby stracić na nich zbyt dużo sił - zapewnia Żurawski. Dla równowagi będą też dwa odcinki "z górki", na ulicy Idzikowskiego (25 km) i Krajewskiego (36 km). Natomiast organizatorzy celowo zrezygnowali z odsłoniętych odcinków w okolicy Wilanowa, gdzie w warszawskich maratonach często biegało się pod wiatr. Przez cztery dzielnice Dla tych, którzy przyjeżdżają na ORLEN Warsaw Marathon, by przy okazji podziwiać stolicę, planiści zdecydowali się poprowadzić bieg przez najciekawsze miejsca stolicy - okolice Łazienek, Krakowskie Przedmieście i ulicę Miodową, a więc obok placu Zamkowego, park Skaryszewski. Trasa obejmie cztery stołeczne dzielnice - Pragę Południe, Śródmieście, Mokotów, Żoliborz. Start i meta zlokalizowana zostanie przy PGE Stadionie Narodowym. Przy multisportowej arenie maratończycy przebiegną kilka razy. Dla kibiców, rodzin zawodników będzie więc wiele okazji by wesprzeć biegających. Atrakcją imprezy, można by rzec towarzyską, będzie połączenie maratonu z biegiem OSHEE 10 km. Dojdzie do wspólnego startu, choć obie grupy pobiegną w przeciwnym kierunku. Uczestnicy obu imprez zetkną się za to na trasie w okolicy 7-8 km dla zawodników startujących na 10 km i 13-14-km maratonu. - Niektóre rodziny albo znajomi biorą udział w obu biegach. Mąż z żoną, kolega z kolegą miną się i mogą sobie wtedy przybić piątki i się wesprzeć - mówi Żurawski. Widowiskowość trasy zapewnia nie tylko sąsiedztwo zabytkowych miejsc Warszawy, ale starannie zlokalizowany start i meta. Wokół Stadionu Narodowego jest dużo przestrzeni i możliwości dopingowania zawodników z różnych miejsc. To także wielka wygoda, bo na Błoniach prestiżowego obiektu znajduje się miasteczko maratonu - z szatniami, widownią, stanowiskami do masażu, punktami gastronomicznymi. Na trasie przewidziano kilka punktów żywieniowych i nawadniania. Olgierd Kwiatkowski