Bieg maratoński zawsze wzbudza wiele emocji zarówno wśród zawodników, jak i widzów, którzy w niedzielę znów zapełnią strefy kibica podczas ORLEN Warsaw Marathon. Kilka dni przed startem już pojawia się stres, dlatego zanim staniemy na linii startu, warto nieco ostudzić emocje. Do maratonu już lepiej się nie przygotujemy. Można jedynie przedobrzyć. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, aby na ostatnią chwilę dowiedzieć się kilku mniej lub bardziej biegowych ciekawostek. Biegi uliczne to liczby. Nawet wśród biegaczy amatorów rzadko zdarza się pominąć podczas rozmowy pytania o "życiówki", które mają wskazać poziom sportowy rozmówcy. Jeśli mowa o liczbach, z pewnością wrażenie, a może raczej szok wynikający z szaleństwa tego pomysłu, wywołuje start najmłodszego maratończyka świata. Został nim sześcioletni Wu Chun-hao, który na metę wbiegł osiągając rezultat 5 godzin i 11 minut. Dla tych, którzy w niedzielę planują złamać granicę trzech godzin, motywująca może być ciekawostka, że można tego dokonać mając zaledwie dziewięć lat. Dokonał tego Wesley Paul. Jego wynik to 2:56.57. W historii, w stawce maratońskiej, nie brakowało również prawdziwych weteranów. Dokładnie jeden wiek na karku, a Sikha Fauja Singha przebiegł królewski dystans w czasie 8:11.05. Niewiele młodsza, bo 92-letnia reprezentantka płci pięknej mogła cieszyć się przebiegniętym maratonem w 7:24.36. Odpoczynek przed startem i właściwa regeneracja to tematy, o których maratończykom raczej nie trzeba przypominać, bo każdy z nich przynajmniej jest świadom konsekwencji, jakie czekają, gdy zlekceważymy kilka obowiązkowych punktów z dekalogu biegacza. A co jeśli mowa o 366 maratonach w 366 dni? Takiego wyczynu dokonał rolnik ze wsi Witunia w województwie kujawsko-pomorskim. Ryszard Kałaczyński ustanowił dzięki temu rekord Guinnessa. Co jeszcze bardziej nieprawdopodobne, średnia maratońska z niezwykle wyczerpującego roku wyniosła 4 godziny i 27 minut. Powrót po 50 latach na trasę maratonu zaliczyła zaś Kathrine Switzer. Pierwsza kobieta, która w walce o równość spełniła swoje sportowe marzenie i przebiegła maraton bostoński, pół wieku później znów znalazła się na linii mety legendarnego biegu. Przebiegła maraton w 2017 roku z takim samym numerem startowym jak w 1967 roku. Jej czas po tylu latach wyniósł 4 godziny i 25 minut. Zaciętość pań można obserwować do dzisiaj. Jesienią ubiegłego roku padł nowy rekord wśród 70-latek. Jeannie Rice zapewne wzbudziła zazdrość niejednego młodzieniaszka, bowiem ostatecznie dotarła na metę w Chicago w czasie 3:27.50. Zastrzyk motywacji przed biegiem z pewnością gwarantują też wyczyny niepełnosprawnych biegaczy. Na tym polu należy wyróżnić Zbigniewa Stefaniaka, który pomimo tego, że wśród licznych sportowych wyzwań oraz niemałej ilości trofeów nie ma na swoim koncie maratonu, jego determinacja może dodać siły każdemu, kto w niedzielę stanie na starcie biegowego święta w stolicy. Stefaniak porusza się o kulach i zmaga się z porażeniem mózgowym. Jego biegowy staż przekracza mimo tego już dwadzieścia lat. Na swoim koncie ma między innymi półmaraton. Jak się okazuje, maraton jest też możliwy do przebiegnięcia bez butów, czyli tak naprawdę podstawowego dla biegacza atrybutu, który do uprawiania tej dyscypliny sportu jest wręcz niezbędny. Tymczasem w 1960 roku podczas igrzysk olimpijskich w Rzymie, Bikila Abebe z Etiopii ustawił się na starcie na bosaka, a 2 godziny i 15 minut później jako pierwszy wpadł na metę, zdobywając tym samym olimpijskie złoto. Jak widać ograniczenia kreujemy sobie sami w naszych głowach. Maraton można przebiec zarówno u schyłku swego życia, jak i na jego początku. Można tego dokonać mając ograniczenia wynikające z niepełnosprawności ruchowej albo będąc pozbawionym podstawowego sprzętu. Dlaczego zatem w niedzielę realizacja planu miałaby się nie powieść, skoro już na starcie mamy wszystko, co potrzebne, aby szczęśliwie dobiec na metę? Aleksandra Bazułka