Michał Białoński, Interia: Postanowił pan wystartować w Orlen Warsaw Marathonie. Wacław Mirek, dr krakowskiej AWF, trener przygotowania fizycznego: - Tak, W ten sposób biegiem, który pobiegnę amatorsko zakończę 40-letnią przygodę z bieganiem. Najlepsze wyniki osiągał pan jako średniodystansowiec. - Dokładnie. Mój rekord życiowy w biegu na 1500 m to 3.45,70. Ale proszę nie pytać kiedy tak szybko biegałem. Z dzisiejszej perspektywy ciężko mi powiedzieć, czy był to rok 1991 czy 1992 (śmiech). Wszystko się zmieniło od tamtego czasu. Inne jest życie, inny sprzęt, inne myślenie, inna głowa. Najlepszy maraton w pana wykonaniu? - Bratysława. Pobiegłem w niej w 1996 r., amatorsko, tuż po zakończeniu kariery zawodniczej. Przygotowania do biegu maratońskiego miałem jednak solidne. Dotarłem do mety w czasie 2:42. Wtedy nie miałem problemów z szybkością. Czyli obecna pana podopieczna Paulina Golec, która w minioną niedzielę, w Dębnie, zdobyła wicemistrzostwo Polski kobiet, czasem 2:41.50 już pana pobiła! - Dokładnie, mocna z niej kobieta! Wracając do Bratysławy, zapamiętałem ją dlatego, że jak już przybiegłem na metę, to już było po dekoracji. Jak pan, średniodystansowiec, wpadł na pomysł startu w maratonie? - Namówił mnie do tego mój kolega Darek Kaczmarski. On wtedy wygrał maraton w Bratysławie. Ja przybiegłem z rekordem życiowym, zadowolony, ale szybko się zawiodłem, że nie mogłem zobaczyć kolegi stojącego na podium. Maraton Orlenu wyrobił sobie w krótkim czasie solidną markę. - Przemawia za nim dobra organizacja, wysokie premie, mocna obsada, dobre nagłośnienie. Ja wolałbym pobiec w Krakowie, nie ukrywam tego, ale termin krakowskiego maratonu nie pasuje mi w tym roku. Czasami życie pisze inne scenariusze, natomiast ważne, że w planie jest start! Rozmawiał: Michał Białoński