Przyjechał do Niemiec jako faworyt do złotych medali. Na skoczni normalnej nie zmieścił się na podium, mimo że wygrywał wszystkie serie treningowe, a także kwalifikacje. Na dużym obiekcie też nie weźmie rewanżu, bo zatrzymał go koronawirus. Po drodze wywalczył srebro w konkursie drużyn mieszanych. Takie życie Jak przekazał sam skoczek, jest smutny, ale czuje się dobrze, choć ma lekkie objawy zakażenia. - To oczywiście oznacza, że dla mnie mistrzostwa świata już się skończyły. Szkoda, ale czasem takie jest życie. Teraz najważniejszą sprawą jest powrót do zdrowia - podkreślił Granerud. - To pokazuje jak ważna jest ostrożność. Czuję, że zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, żeby uniknąć infekcji, a mimo to się nie udało - zaznaczył norweski skoczek. Dbał jak mało kto - Jest to trudna sytuacja. Najważniejsze, ż Halvor jest w dobrym nastroju. Jak sam powiedział, jest to scenariusz, na który był przygotowany od początku pandemii - stwierdził menedżer Norwegów Clas Brede Brathen, cytowany przez "Verdens Gang". Jak dodał, Granerud jest jednym z tych, którzy najbardziej dbają o ochronę przed wirusem. - To bardzo trudne, że sportowiec, który jest jednym z największych faworytów w historii, zostaje znokautowany przez tego wirusa - żałuje Brathen. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź Norweski dziennik rozmawiał także z matką skoczka. - Halvor już wcześniej został poinformowany, że miał pozytywny wynik wczorajszego testu. Jest smutny, ale przyjmuje to ze spokojem - stwierdziła Marit Egner. Już dzisiaj pierwsze treningi na dużym obiekcie w Oberstdorfie. Bez wielkiego faworyta z Norwegii. Z Oberstdorfu Waldemar Stelmach