W sobotę Żyła skakał zdecydowanie najdalej. Prowadził już po pierwszej serii, skacząc 105 m. W drugiej uzyskał 102,5 m i pewnie utrzymał pozycję lidera, sięgając po złoty medal. Po konkursie Żyła przyznał, że od rana czuł się dobrze. Rozpierała go energia. - Miałem dziś dobry dzień. Wszystko mi wychodziło, nawet skoki - podsumował w swoim stylu w rozmowie z Eurosportem. - Ale miałem energii! Gdy przyjechałem na skocznię, byłem bardzo nakręcony i zrelaksowany. Pomyślałem, że nie ma szans, że tego nie wygram. Do tej pory mnie gotuje - dodał. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie! Sprawdź! Ogromne pokłady energii rzeczywiście było widać u Żyły jeszcze długo po konkursie, gdy stawał przed kamerami. Podkreślał, że jest trochę zaskoczony sukcesem, ale czuje się fantastycznie. - Byłem już mistrzem świata w drużynie. Nie spodziewałem się, że na starość będzie mi się chciało skakać i indywidualnie zdobyć ten tytuł - podkreślał Żyła. To drugi indywidualny medal Żyły na mistrzostwach świata. W 2017 roku zdobył brązowy medal w Lahti. Dziś dołożył krążek z najcenniejszego kruszcu i został najstarszym mistrzem świata. Żyła ma już bowiem 34 lata, ale podkreśla, że nadal potrafi utrzymywać się w czołówce. - Zrobiłem tyle, ile mogłem. Przygotowałem się najlepiej jak mogłem. Taki stary jestem, a dalej potrafię się przygotować - przyznał nasz skoczek. MP Tego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl!