W sobotni wieczór nasz skoczek wywalczył złoty medal mistrzostw świata w Oberstdorfie. Po zawodach długo krążył po skoczni, cieszył się, udzielał wywiadów polskim i zagranicznym mediom. - Gdyby to było za czasów Horngachera, szybko by mnie zgarnęli i tyle byłoby z pogadania z wami - śmiał się Żyła. To jest, zdaniem skoczka, główna różnica w podejściu do zawodników Doleżala i Horngachera. - Teraz jest trochę więcej luzu. Wiemy, co możemy, a co nie. Ale nikt tego nie przypomina na każdym kroku i nie ma "zje..k" ze strony trenerów - barwnie wypowiedział się Żyła. Żeby tylko mówić Jak powiedział, praca austriackiego trenera wiązała się z większym narzucaniem zawodnikom, jak mają się zachowywać poza skocznią. - Dostosowałem się i nie miałem z tym problemu. Choć czasem stresowałem się choćby przy wywiadach, bo nie wiedziałem, czy mogę to robić. Nieraz wolałem unikać dziennikarzy jak ognia. A jak już trzeba było coś mówić, to tylko tak, żeby mówić - wspominał nasz nowy mistrz świata. Niektóre zgrzyty na linii Horngacher-skoczkowie przedarły się do opinii publicznej. - Pierwsza grubsza afera zrobiła się, gdy z Jaśkiem Ziobrą nakręciliśmy dla żartów filmik jako bokserzy przed walką. Według mnie nie miało to żadnego znaczenia, a mimo to trochę się nam dostało - przypomniał Żyła. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź Co zmieniło się w kadrze za kadencji czeskiego szkoleniowca? - Gdy się jakąś gafę popełni, choć ostatnio zdarza się to rzadko, Dodo (Michal Doleżal - red.) zwróci czasem uwagę, czy o czymś przypomni, ale starsi zawodnicy sami już wiedzą, jak mają się zachowywać. Bardziej rygorystyczne zasady mają młodsi zawodnicy, bo teraz mamy większą grupę. Oni dopiero się uczą - powiedział 34-letni skoczek. - Stefan kontrolował nas w innych dziedzinach, pozasportowych, takich jak choćby wywiady. Ale mnie to wcale nie przeszkadzało, że nie musiałem z wami rozmawiać - zapewnił dziennikarzy rozbawiony Żyła. Zaznaczył, że większa dyscyplina u Horngachera wcale nie oznacza, że jest gorszym trenerem albo, że współpraca z nim była trudna. - Obaj są bardzo dobrymi trenerami. Nie ma żadnej dyskusji - podkreślił, kończąc porównanie Czecha i Austriaka. Z Oberstdorfu Waldemar Stelmach