W drugiej serii atakujący z piątej pozycji Żyła poszybował na 137 m, co było najdalszą odległością konkursu. - Już się nastawiłem, że będę miał przynajmniej ten brązowy. Gdy potem się okazało, że jestem czwarty... - nie dokończył nasz skoczek, który tuż po konkursie był mocno rozczarowany. Musieli pocieszać go koledzy z zespołu. Nie od razu - Musiałem trochę zejść na ziemię i zacząć funkcjonować, bo mój mózg w takich sytuacjach nie od razu przetwarza wszystko. Trzeba było zaakceptować to, że jestem czwarty - opowiadał nasz znakomity zawodnik. Taka odległość nie wystarczyła, bo Żyła dużo stracił na przelicznikach za wiatr i musiał zadowolić się czwartą pozycją w konkursie. - Nastawiłem się dziś do zawodów tak jak na średniej skoczni, wszystko albo nic. Taki bywa sport, trzeba zaakceptować to, co jest, a jutro walczymy - mówił Żyła. - Jestem dziś zadowolony z całokształtu, a że brakło do medalu... Walczyłem, ile mogłem. Zwłaszcza w drugim skoku poszedłem na full - opowiadał mistrz świata ze skoczni normalnej. Brutalny sport - Gdy siadałem na belce, nic nie widziałem, ani nie słyszałem. Ruszyłem na zielonym. Gdy trener mi machnął, pewnie byłem już w połowie rozbiegu - śmiał się Żyła. - Udało mi się ładnie wylądować. Mogli mi dać wyższe noty - żartował doświadczony skoczek. - Taki brutalny bywa sport - mówił. W drugiej serii Żyła postawił wszystko na jedną kartę, mimo trudnych warunków na skoczni. - Nie ryzykujesz, nie żyjesz - komentował ze śmiechem. - Nie możesz mieć chwili zawahania, tylko idziesz - mówił. Czwarte miejsce to najgorsza lokata dla sportowca? - Czwarte miejsce jest bardzo dobre. Ale dzisiaj poczułem... Wręcz chciało mi się płakać, bo dałem z siebie, ile mogłem. Puchar Świata to co innego, a tu medale, to jednak coś innego, fajnie je mieć - nie mógł przeżałować nasz skoczek. Z Oberstdorfu Waldemar Stelmach