Sobotni konkurs zespołowy wygrali Niemcy przed Austrią i Polską. Żyła zaczął mistrzostwa od złota na skoczni normalnej, a zakończył brązem w drużynie. Dzień wcześniej był o włos od medalu także w konkursie indywidualnym na dużym obiekcie. To jego impreza życia? - Tak, tak - odpowiedział bez wahania. Kto jest debeściak? Po zawodach jest czas na świętowanie, a w niedzielę powrót do domu. - "Dodo" (Michal Doleżal - red.) powiedział, że jak nie będzie medalu, to nie pójdziemy full gaz. A ja lubię iść full gaz - krzyczał nasz skoczek. - I kto jest debeściak? "Dodo" jest debeściak i jego mafia - wołał Żyła. - Ten medal to superpodsumowanie tych mistrzostw świata. A za dwa lata ten brązowy medal wypolerujemy - podkreślił doświadczony zawodnik, zapowiadając złoto na kolejnym światowym czempionacie. Z medalu drużyny ogromnie cieszył się także Kamil Stoch, który konkursów indywidualnych nie może zaliczyć do udanych. - Niektórzy mieli wątpliwości wczoraj, ale puszczę im to płazem - pół żartem, pół serio skomentował nasz wybitny zawodnik. To było w głowie - Ten konkurs był zupełnie inny dla mnie. Pierwszy skok to było coś, czego szukałem od początku tych mistrzostw. To, co było dla mnie deprymujące czy destruktywne, dzisiaj zadziałało wręcz odwrotnie i pomogło mi się odblokować. Tak naprawdę nic nie zmieniłem od wczoraj. Widocznie coś w głowie było nie tak, jak powinno - mówił Stoch. Jakie to były dla niego mistrzostwa? - To były trudne dwa tygodnie. Dobrze będzie trochę odpocząć. Zmagałem się z wieloma trudnościami technicznymi, a co za tym idzie mentalnymi. Cieszę się, że zakończyłem mistrzostwa z przytupem i w takim stylu - podkreślił. - Było już wiele takich wyrównanych konkursów drużynowych. Dzisiaj "szło na żyletki", tym bardziej taki sukces smakuje. Wytrzymaliśmy do końca, każdy oddał serce i wspólnie osiągnęliśmy sukces. Nie przegrywa się medali, wygrywa się medale - zaznaczył, pytany czy brąz nie wiąże się z niedosytem. Ja nie skoczę? Dobrze w konkursie zespołowym spisał się Andrzej Stękała. - W drugim skoku było ciężko z presją. Trener powiedział, że mogę zaryzykować. Spróbowałem i trafiłem - powiedział. - Piotrek tak darł się na dole, że na górze wszystko słyszałem. Od razu pojawił się uśmiech i pomyślałem: ja nie skoczę? - opowiadał najmłodszy zawodnik naszej drużyny. Z Oberstdorfu Waldemar Stelmach