Średnio skaczący w treningach i kwalifikacjach Żyła, w sobotę "odpalił" już w serii próbnej. W konkursie objął prowadzenie już po pierwszej serii, a w finale potwierdził, że to wielki dzień w jego karierze. - Takiego stresu to już dawno nie miałem jak przed tym finałowym skokiem. Wiedzieliśmy, że Piotrek jest w stanie skoczyć, ale jest na tyle nieobliczalny, że nikt nie przypuszczał, że skoczy taką "bombę" w drugiej serii - opowiadał o wielkich emocjach Małysz. - On nie robi nic pośrodku, albo wszystko albo nic. Udowadnia, że trzeba cały czas wierzyć w to, co robi - podkreślił czterokrotny mistrz świata. Skąd taka przemiana naszego 34-letniego skoczka w ciągu niespełna doby przed konkursem? - Żyła miał długą rozmowę z trenerem Michalem Doleżalem o tym, że musi bardziej ryzykować, mocniej się skoncentrować i dziś od samego rana widzieliśmy, że jest nabuzowany, a gdy tak się dzieje, potrzebuje trochę energii wyrzucić. Stąd jego reakcje, już po pierwszym skoku. Na górze też biegał, był cały czerwony - opowiadał Małysz. - Stefan Horngacher, gdy odchodził z Polski, wspominał, że zawsze najbardziej wykończony był po rozmowie z Piotrkiem, bo trwała dwie godziny. Ale jest tak pozytywną osobą, że trudno go nie lubić - mówił nasz były skoczek. Jak podkreślił dyrektor reprezentacji, Żyła z pewnością też musiał denerwować się w trakcie konkursu. - Nie da się tak, że całkowicie się odpuści. Ale wytrzymał i to jest najważniejsze. I wygrał jako kolejny z Polaków na średniej skoczni - cieszył się Małysz. Podkreślił, że Żyła ze swoim potencjałem miał szansę osiągnąć w trakcie kariery znacznie więcej. - Ma najlepsze odbicie z całej kadry. Dawno nie było zawodnika, który miałby takiego "powera". Gdyby potrafił nawet pięćdziesiąt procent tego wykorzystać na skoczni, to byłby wielki sukces - podkreślił. - Dziś oddał takie trzy skoki, jakich każdy mógłby mu pozazdrościć. Liczę na to, że przed konkursem na dużej skoczni powie sobie "ja już nic nie muszę, ja tylko mogę" i skoczy na luzie, ale w pełnej koncentracji. Na pewno będzie tam groźny - przewiduje Orzeł z Wisły. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź Zdaniem Małysza, "Żyła teraz stał się liderem polskiej ekipy na tych mistrzostwach". - Wiedzieliśmy, że jest czarnym koniem, ale nie wszyscy byli w stanie uwierzyć, że odpali. 34 lata pracował na to, żeby w końcu zrobić to, co zrobił - mówił nasz legendarny zawodnik. Żyła po niespodziewanym triumfie szalał, skakał i krzyczał. - Gdy przyjedziemy do hotelu, to padnie. Pewnie dostanie jakieś piwko na rozluźnienie i pójdzie spać. Teraz goni, żeby rozładować energię - mówił Małysz. Po raz trzeci z rzędu polscy skoczkowie zdobywają złoty medal na mistrzostwach świata, ale liderzy kadry zbliżają się do końca swoich karier. Żyła właśnie został najstarszym mistrzem świata w skokach w historii. - Ale jest zaplecze, tylko ono musi uwierzyć trochę w siebie. Są zawodnicy, którzy mają duży talent i dobrze, że trenują teraz z najlepszymi i robią duże postępy. Miejmy nadzieję, że Kamil, Piotrek i Dawid dalej to pociągną, a młodsi będą naciskać i atakować - spodziewa się dyrektor kadry. Wielkim przegranym sobotniego konkursu jest Halvor Egner Granerud. Norweski lider Pucharu Świata wylądował poza podium. - Powiedziałem przed konkursem, że jedyne, co jest w stanie go pokonać, to własna głowa. Nie jest doświadczonym zawodnikiem - zaznaczył Małysz. Z Obertsdorfu Waldemar Stelmach