Od dziś skoczkowie przenoszą się na dużą skocznię. Na normalnej złoto zdobył Piotr Żyła, bliski medalu był też Dawid Kubacki. Ale Stoch i Andrzej Stękała wylądowali w trzeciej dziesiątce. - Kamil jest doświadczony i wie, że był na poziomie dwudziestki, ale w następny weekend może być na podium. Jesteśmy tego świadomi. Wiemy, że czasem wystarczy bardzo mało, żeby z 22. miejsca na mniejszej skoczni wskoczył po medal na dużej - podkreślił Doleżal. Większe nadzieje z dużym obiektem wiąże też Stękała, który zupełnie nie radził sobie na mniejszej ze skoczni. - Andrzej na skoczni normalnej nie skakał dobrze, ale to już historia. Porozmawialiśmy, wciąż ma pewność siebie, a na dużych skoczniach idzie mu lepiej. On sam już nie może doczekać się skoków na dużym obiekcie. Myślę, że powinno być w porządku - ma nadzieję nasz szkoleniowiec. Oprócz wspomnianej czwórki w treningach wezmą udział także Klemens Murańka i Jakub Wolny. Do czwartkowych kwalifikacji trener będzie mógł wystawić tylko czterech skoczków. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź Wszystko wskazuje na to, że w pierwszy weekend po mistrzostwach świata nie odbędą się żadne zawody Pucharu Świata po odwołaniu Raw Air. Za to w Zakopanem odbędzie się Puchar Kontynentalny. Kogo z "Biało-Czerwonych" zobaczymy pod Tatrami? - Najlepszych na pewno nie. Ale jest plan, by pozostali wystartowali. Będą mogli powalczyć o miejsce w kadrze na Puchar Świata w Planicy - wyjaśnił Doleżal. Jak powiedział czeski szkoleniowiec, jak zwykle przy okazji mistrzostw świata Międzynarodowa Federacja Narciarska przeprowadza dyskusje na temat tego, jak spopularyzować skoki narciarskie. - Były i są różne pomysły, jak na przykład różne systemy zawodów, czy wprowadzenie teamów jak w kolarstwie - uchylił rąbka tajemnicy trener Polaków. Na razie jednak daleko do rewolucyjnych zmian w skokach. Z Oberstdorfu Waldemar Stelmach