Tydzień temu na skoczni normalnej Stoch zajął 22. miejsce. Wczoraj był 19. na dużym obiekcie. Jak sam podkreślał po rywalizacji na dużej skoczni, liczył na znacznie lepszy rezultat. Trudne zadanie - To nie jest ten Kamil. Stać go na wiele więcej i chce dużo lepiej skakać - zaznacza Małysz. - Czasem już mi go żal. Chodzi wręcz załamany, że chciał, że próbował, ale nie poleciało - dodaje czterokrotny mistrz świata. Sztab szkoleniowy z Michalem Doleżalem ma twardy orzech do zgryzienia, a największym problemem Stocha wciąż jest pozycja na rozbiegu. - Trenerzy mają trudne zadanie, bo przez cały czas pracują nad jego pozycją najazdową. Ale wciąż to szwankuje. Nie ma płynności, stabilności. W każdym skoku jest szukanie i poprawianie czegoś, a w zawodach ciężko coś poprawić - podkreśla Małysz. Czapki z głów Stoch jest już zbyt doświadczonym i utytułowanym skoczkiem, żeby zadowalała go bylejakość. - Jest perfekcjonistą. Sam mówi, że czasem jego błędem jest to, że chce za dużo. Nieraz brakuje mu już cierpliwości - nie ukrywa Małysz. - Ale czapki z głów przed nim, bo cały czas wierzy trenerom i chce wypracować tę pozycję taką, jak trzeba - dodaje dyrektor reprezentacji. Dziś o 17 konkurs drużynowy z udziałem Stocha, a także Piotra Żyły, Dawida Kubackiego i Andrzeja Stękały. Z Oberstdorfu Waldemar Stelmach