- Musimy obejrzeć spotkanie i wyciągnąć wnioski - ten zwrot najczęściej padał z ust Steczyka. Napastnik reprezentacji Polski czasem przez długie minuty nie dotykał nawet piłki, bo piłkarze trenera Jacka Magiery nie mieli sposoby na defensywę rywali. - Absolutnie nie mam pretensji do kolegów za brak podań, bo przegrał zespół. Tak naprawdę to od bramki do napastnika wszystko poszło nie tak - przyznaje Steczyk. Inna sprawa, że Kolumbijczycy już w eliminacjach grali świetnie w defensywie i tracili bardzo mało bramek. - Mają silnych obrońców, ale da się z nimi walczyć. Nie stwarzaliśmy jednak sytuacji, więc 2-3 razy może się z nimi spiąłem. Brakowało mi czucia piłki - zaznacza napastnik Polków. - Musimy jeszcze raz obejrzeć ten mecz, przeanalizować i wyciągnąć wnioski, co można było zrobić lepiej - dodaje. Polaków na stadionie Widzewa wspierało ponad 17 tys. widzów, którzy dopingowali nawet po drugiej straconej bramce. - Czapki z głów przed nimi. To coś pięknego móc zaśpiewać hymn z takimi fanami. Nie zapomnę tego, ale też przepraszam kibiców za to, że zagraliśmy tak jak zagraliśmy. W kolejnym meczu już musimy wygrać - podkreśla Steczyk. W niedzielę w Łodzi Polska zmierzy się z Tahiti. Z Łodzi PJ