Spragniona poważnej piłki Łódź nie zawiodła i nie dość, że na trybunach stawił się komplet widzów (17 463), to jeszcze kadra przez cały mecz mogła liczyć na doping, jakiego na Stadionie Narodowym nie ma nawet pierwsza reprezentacja. Na początku próbowano organizować go za pomocą stadionowego nagłośnienia, ale później okazało się ono zupełnie zbyteczne. Stadion nakręcany przez jedną z trybun za bramką po kwadransie meczu bawił się już w całości. Małej grupie kolumbijskich kibiców udało się przebić tylko na moment, i tylko po golach ich zespołu. Libiąż, Uniejów Zgierz, Iława - flagi z takich miast wisiały na bandach wokół murawy, choć przeważali kibice z Łodzi, którzy mają czym się przed Polską pochwalić. Stadion Widzewa nie należy do największych obiektów w Polsce, ale w kategorii tych średnich na pewno jest w czołówce. Bardzo dobra widoczność, dobra komunikacja i schludne wykończenie obiektu sprawiają, że nawet organizacji finału MMŚ na stadionie Widzewa nie powinniśmy się obawiać. Trochę trzeba będzie jednak poprawić w kwestiach organizacyjnych. Tradycyjnie utrudnione było odebranie wjazdówek na parking dla dziennikarz. By je zdobyć, należało gdzieś zostawić samochód (co w gęstej zabudowie stadionu nie jest łatwe), odebrać akredytację, następne z nią przejść na drugą stronę obiektu, by zabrać wjazdówkę, wrócić do samochodu i znaleźć parking. Ta ostatnia czynność też nie jest najprostsza. - Przepraszamy, gdzie jest parking P3? - zagadnęliśmy jednego ze stewardów. - Nie mam pojęcia, jestem tutaj pierwsze raz - odparł z rozbrajającą szczerością młody mężczyzna i nie byłoby w tym może nic dziwnego, gdyby na plecach nie miał napisane: "Służba Informacyjna"... Dziwne były też składy meczowe rozdawane dziennikarzom. Plus był taki, że zawierały więcej niż tylko imię i nazwisko, ale minus, że przy piłkarzach pojawiały się błędy, a nazwy ich klubów to był np. Górniczy Klub Sportowy lub Opolski Klub Sportowy, czyli GKS Katowice i Odra Opole. Z kolei miasto Łódź najwyraźniej uznało, że promowanie się poprzez młodzieżowy mundial nie ma większego sensu. Na ulicach nie znaleźliśmy ani śladu informacji o turnieju, miejskich materiałów promocyjnych nie było też na obiekcie. Słowem - o młodzieżowym mundialu wiedzieli ci, którzy wiedzieć chcieli. Nikt poza nim. - No cóż, nie ma się co oszukiwać - nie jest to impreza rangi "top". Fajne wydarzenie, ale jednak nie jest to seniorska piłka - przyznała jedna z osób zajmujących się organizacją MMŚ. Z Łodzi Piotr Jawor i Michał Białoński