Michał Białoński, Interia: Reprezentacja do lat 20 osiągnęła tylko cel minimum, jakim było wyjście z grupy, po czym zaraz odpadła. Czy roczniki 1999 i 2000 są w Polsce słabsze, czy mamy jakiś głębszy problem z piłkarską młodzieżą? Zbigniew Boniek, prezes PZPN-u: Obserwując naszych zawodników na MŚ U-20, można było dojść do wniosku, że reprezentacja taktycznie jest na pewno dobrze przygotowana. Każdy wiedział, co ma robić na boisku. Jedyne, czego brakowało, to jakości na newralgicznych w każdej drużynie pozycjach. Na pewno rzucał się w oczy brak kreatywności. Sami się nad tym zastanawiamy, co jest tego przyczyną. Rozmawiałem nawet o tym z Michałem Probierzem. Sposobem mogliśmy wygrać z Włochami. Na pewno w tym meczu nie zasługiwaliśmy na porażkę , aczkolwiek przeciwnik miał więcej siły, więcej cwaniactwa piłkarskiego, a to na koniec decyduje. Mistrzostwa się dla nas zakończyły, ale świat się jeszcze nie zawalił. Pamiętajmy, że myśmy do tego turnieju zostali doklejeni, jako jego organizator, a zakwalifikowanie nie udało się nawet takim potęgom jak: Niemcy, Hiszpania, Anglia. To dowodzi, że z Europy nie było się łatwo dostać. Widział pan wśród wybranków Jacka Magiery nowego Piotra Zielińskiego czy Arkadiusza Milika? - Nie chcę wchodzić w tego typu porównania. Dziwią mnie opinie, wedle których mistrzostwa są okazją do wypromowania się. Mistrzostwa świata są okazją do tego, aby w reprezentacji Polski dobrze się prezentować. Nasza drużyna miała ambitne plany, ale wszystko ustawił mecz z Kolumbią. Uważam, że tego spotkania nie należało przegrywać. Straciliśmy bramkę po szkolnym błędzie, niemal samobójczą i zrobił to jeden z najlepszych naszych zawodników na tym turnieju (Sebastian Walukiewicz - przyp. red.). Ci chłopcy mają dopiero po 19-20 lat, pozwólmy im jeszcze trochę dojrzeć. Jeden prosty wniosek jest taki, że gdy patrzyłem na drużyny najlepsze, np. Włochy, to ich wszyscy zawodnicy grają już w piłce seniorskiej. My byliśmy jedną z niewielu drużyn, gdzie 60-70 procent zawodników, a szczególnie ci na newralgicznych pozycjach, bawią się jeszcze w piłkę młodzieżową, z juniorami, w rezerwach rezerw itd. I to boli, z tym się nigdy nie zgodzę, bo to nie jest żadna droga rozwoju. Jeśli my chcemy mieć lepszą, zdrowszą, szybszą, silniejszą młodzież, to musimy ją jak najszybciej wprowadzać do piłki seniorskiej. Ale klubu powiedzą, że młodzi nie mogą grać za darmo, bo ci starsi, często obcokrajowcy, są lepsi. - To sztuczny problem. Przed wprowadzaniem młodzieży niektórzy się bronią, bo nie mają żadnej idei, nie wiedzą. jak tym zarządzać, jak zawodników rozwijać, przygotowywać, czy wreszcie, jaki organizować skauting. Ogólnie, brakuje wiedzy! Czasem jest tak, że jakakolwiek innowacja, reforma wywołuje mechanizmy obronne, gdyż ludzie nie wiedzą, jak się do tego zabrać. Ja wiem, że łatwiej jest podpisać trzeci czy czwarty kontrakt z przysłowiowym "Strielcziciem", który znajduje już piątego pracodawcę w Ekstraklasie, później ten zawodnik zrobi dwa kółka na boisku, wykona kilka stałych fragmentów gry. Tylko co z tego będzie miała polska piłka?! Później dziwimy się, że w trzech najważniejszych meczach na MŚ do lat 20 nie strzeliliśmy bramki. Wprawdzie mieliśmy dwie okazje stuprocentowe z Włochami, bo i Zylla i Steczyk takie mieli, ale brakowało w tych uderzeniach werwy, złości, mowy ciała: "ja to muszę strzelić". Ogranie w Ekstraklasie mieli tylko: Walukiewicz, Majecki, a w 1. lidze - Skóraś. - Generalnie w tych MŚ widać, że oprócz techniki, która jest podstawą, w piłce wiele zależy od takich czynników jak: siła, wytrzymałość, cwaniactwo, a tego się człowiek uczy w piłce seniorskiej. Piłka młodzieżowa to fajna przygoda, ale pewnych cech można się uczyć tylko w piłce seniorskiej. Kolejna rzecz, jaka rzucała mi się w oczy, to fakt, że odpowiedzialność za wynik hamowała u naszych piłkarzy kreatywność. Dla mnie Jacek Magiera był największą gwiazdą zespołu i robił, co mógł. Natomiast nie brakuje jego krytyków, którzy twierdzą, że powielił błędy Franza Smudy z Euro 2012, stawiają na "farbowanych lisów". Nawet selekcjoner Antoni Piechniczek powiedział mi, że on by na siłę nie sprowadzał zawodników z niższych lig niemieckich. - Różne są pomysły na budowanie kadry. Pamiętajmy, że mówimy o zawodnikach młodych, którzy się rozwijają, więc ja bym był bardzo ostrożny w ferowaniu wyroków. Trener Magiera dostał od nas klucze do tej reprezentacji, on nią zarządzał, szukał najlepszych rozwiązań, najlepszych zawodników. Ktoś może powiedzieć, że lepsi są w Polsce, ktoś inni, że jednak lepsi są młodzi Polacy w Niemczech, czy we Włoszech. Wnioski ogólne są takie, że na tle rywali brakowało nam indywidualności, a to one robią różnice w dzisiejszej piłce. To jest prawdziwy problem. Z przymrużeniem oka spoglądam czasem na dyskusję, jaka się w Polsce toczy na temat szkolenia. Dla mnie to taka gadka-szmatka. Mamy przecież Akademię Młodych Orłów, Zimową Akademię Młodych Orłów, programy i koncepcje "protalent", staramy się rozwijać szkolenie jak najlepiej. My natomiast dajemy narzędzia, strukturę, pomysły, płacimy za stawianie na młodych w Pro Junior System, fundujemy przejazdy w Centralnych Ligach Juniorów, które podniosły poziom rywalizacji młodzieży, nie jest już tak, że mocniejsze kluby czekają na jednego godnego rywala pół roku. Czego jeszcze brakuje polskiej piłce do lepszego szkolenia? Systemu wynagradzania sędziów? Nie, gdyż funkcjonuje taki. Organizacji piłki młodzieżowej? Również nie, bo mamy taką. Organizacji piłki amatorskiej? Właśnie ją poprawiliśmy. Na każdym szczeblu mamy przygotowane narzędzia i koncepcje, na temat teraz musimy się zająć ich realizacją, a ona zależy od terenu, od dołu. Najbardziej nam dzisiaj potrzeba świadomości, siły ludzkiej, umiejętności menedżerskich. Do dyskusji o szkoleniu jestem w stanie usiąść z każdym. Czego nam w nim brakuje? Dobrze wyszkolonych trenerów do pracy z młodzieżą. - Zgadzam się z tym i my ich coraz więcej szkolimy, na każdym poziomie. Pamiętajmy, że do tego trzeba pasji, ludzi. Podkreślam, my dajemy narzędzia, mamy strukturę. Natomiast to jest niemożliwe, że my w Polsce nie mamy ani jednego lewego obrońcy! Niech mi ktoś powie, że to przez brak trenerów i szkolenia. Gdzieś popełniamy jakiś błąd. Ja, jako prezes PZPN-u nie szkolę piłkarzy na co dzień. Podkreślam, my dajemy narzędzia, natomiast operację przeprowadza się na zupełnie innym poziomie. Skoro brakuje nam lewych obrońców, to może powinniśmy się postarać przekształcić w nich lewych pomocników i napastników, dostosować ich do nowych ról. Nasza reprezentacja do lat 20 niespecjalnie zawiodła, ale też nie jest to nasz najlepszy rocznik. Uważam, że większy potencjał jest wśród 17-latków, czy 18-latków. MŚ U-20 to piękna impreza, która wchodzi w najciekawszą fazę. Jakie są reakcje oficjeli z FIFA i zagranicznych federacji na temat MŚ U-20 w Polsce? - Fantastyczne. Wszyscy chwalą organizację, logistykę, stadiony, warunki do treningu, gościnność Polaków. Pod tym względem są same superlatywy i wiemy doskonale, że tak już będzie do końca. Zjawiskowa jest publiczność na Widzewie. - To prawda, robi rzeczy niespotykane na świecie. Jestem ciekaw, co wymyślą na finał. Chcę im podpowiedzieć, żeby jedna grupa siedząca pod zegarem, kibicowała jednej drużynie, a druga - przeciwnikowi. To byłoby fantastyczne! Turniej jest ciekawy, kto by się spodziewał, że Kolumbia potrzebować będzie rzutów karnych, żeby wyeliminować Nową Zelandię? - Mogło się to skończyć inaczej, gdyby sędzia nie wymyślił żółtej kartki dla bramkarza Nowej Zelandii za to, że za wcześnie się ruszył przy trzeciej "jedenastce". Sędzia nie dał żadnego ostrzeżenia, tylko od razu kartkę, czym uziemił tego zawodnika. Proszę zauważyć, że ten bramkarz nie obronił już później żadnego karnego. Mało się mówi o tym przypadku, a taka reakcja sędziego może mieć spore konsekwencje. Nowa Zelandia mogła wygrać, my również nie zasługiwaliśmy na porażkę z Włochami, co wcale nie znaczy, że nie widzimy braków w wyszkoleniu indywidualnym naszych piłkarzy. Czasem nasz zawodnik środka pola musiał przyjmować piłkę na trzy kontakty. Jak się przyjmuje piłkę na trzy razy, to często to oznacza, że już są pobite gary! Dominika Steczyka trener Michał Probierz ciągnął do Cracovii, a on powiedział, że potrzebuje czasu do namysłu. Nad czym się tu zastanawiać, skoro z regionalnej ligi w Niemczech można przejść do czwartej polskiej siły, którą czeka walka o europejskie puchary? Nie pojechałby pan na jego miejscu nawet rowerem do Krakowa, byle się dostać do profesjonalnej piłki? - 90 procent piłkarzy z naszej kadry do lat 20, którzy grają w niższych ligach niemieckich zginie tam, jeśli nie wybierze innej drogi rozwoju. Nasza Ekstraklasa, czy 1 liga oferują taką. Steczyk u Probierza mógłby zrobić postęp, nawet nie ma o czym mówić. Powiedzmy sobie jedną rzecz: dzisiaj zawodnik mówi "Ja jestem od grania, a od negocjacji jest mój menedżer". Zastanówmy się jednak, kim jest większość spośród tych menedżerów i to jest jeden z naszych największych problemów. Uważam, że Zylla, Steczyk, Stanielewicz, Bednarczyk w naszej Ekstraklasie znaleźliby miejsce, skoro czołowe role potrafią odgrywać u nas zawodnicy z drugiej, czy trzeciej ligi hiszpańskiej. A nasza kadra do lat 20 to jest podobny poziom. Piłka dorosła wzbogaca młodych, ale sam byłem zaskoczony, że niektórzy nasi wolą się szwendać po landach niemieckich niż grać w Ekstraklasie. To jest ich problem, ich wybór. Rozmawiał: Michał Białoński