Ani Ukraińcy, ani Włosi nigdy dotąd nie grali w finale mundialu do lat 20. Ci pierwsi rzetelnie zapracowali na historyczny wynik, bo stworzyli sobie więcej sytuacji podbramkowych niż rywale. W nagrodę w sobotnim finale zmierzą się ze zwycięzcą meczu Korea Południowa - Ekwador. Wschodni sąsiedzi Polski cieszyli się we wtorek w Gdyni dużo większym wsparciem niż Włosi. W bramce Ukrainy stanął Andrij Łunin, który jeszcze w poniedziałek siedział na ławce rezerwowych w czasie meczu seniorskiej reprezentacji z Luksemburgiem, który drużyna Andrija Szewczenki wygrała 1-0. Młodsi koledzy "dorosłych" reprezentantów zaczęli mecz bez strachu przed rywalami. Niesieni dopingiem odważnie atakowali, ale w pierwszej połowie nie potrafili sobie wypracować naprawdę groźnej sytuacji pod bramką Włochów. Wiktor Kornijenko czy Daniło Sikan strzelali z nie do końca przygotowanych pozycji. Włosi, którzy przed dwoma laty zakończyli mundial do lat 20 na trzecim miejscu, mieli jeszcze większe problemy, by przebić się przez obronę rywali. Przez 45 minut oddali tylko jeden strzał, w dodatku niecelny. Ukraińcy odcinali od podań Andreę Pinamontiego, który w fazie pucharowej strzelił trzy gole. Bardziej zapracowany od piłkarzy z ofensywy był bramkarz Włochów - w 37. minucie niewiele brakowało, by Sergij Bułeca zaskoczył go strzałem z rzutu wolnego. Pierwszą groźną okazję stworzyli sobie dopiero w 51. minucie. Pinamonti wpadł w pole karne, uderzył mocno, ale prosto w bramkarza i Łunin zdołał wypiąstkować piłkę. To miał być sygnał do ataków i rzeczywiście Włosi zaczęli grać odważniej. To się jednak piłkarzom z południa Europy nie opłaciło. W 65. minucie prowadzenie objęli Ukraińcy: Konoplia dośrodkował po ziemi z prawej strony boiska, a w polu karnym mocnym i celnym strzałem popisał się Bułeca, zdobywając trzecią bramkę w turnieju. Po kilku minutach powinno być 2-0, ale Władysław Supriaga w sytuacji sam na sam z bramkarzem uderzył obok słupka. Piłkarze z Ukrainy umiejętnie bronili się przed atakami rywali, w 80. minucie ich sytuacja się jednak skomplikowała. Denis Popow, który dowodził defensywą, opuścił boisko po otrzymaniu drugiej żółtej kartki. Mimo to, po pięknym uderzeniu Kaszczuka, Ukraińcy byli blisko drugiej bramki - Włochów uratowała poprzeczka.Ataki drużyny, która w 1/8 finału wyeliminowała Polaków, długo nie przynosiły efektów. Okazję zmarnował m.in. wprowadzony z ławki Christian Capone. W końcu, w doliczonym czasie gry, do siatki trafił jednak Gianluca Scamacca. Radość strzelca była wielka, ale przedwczesna - sędzia po obejrzeniu powtórki dopatrzył się jego faulu na Walerim Bondarze. Po chwili Włosi zapłakani padli na murawę - to Ukraina zagra w sobotnim finale na stadionie Widzewa w Łodzi. "Squadra Azzurra" powalczy tylko o brązowy medal.Ukraina - Włochy 1-0 (0-0) Bramki: Bułeca (65.) Czerwona kartka: Popow (80., za dwie żółte) Ukraina: Łunin - Konoplia, Popow, Bondar, Beskorowajny, Kornijenko - Kaszczuk, Czech (69. Chachłow), Dryszliuk, Bułeca (83. Safronow) - Sikan (63. Supriaga) Włochy: Plizzari - Gabbia, del Prato, Ranieri - Bellanova, Frattesi (46. Alberico), Esposito (73. Capone), Pellegrini, Tripaldelli (84. Olivieri) - Scamacca, Pinamonti DG