Norweski napastnik poprawił wyczyn Brazylijczyka Adailtona, który zdobył sześć bramek w meczu z Koreą Południową wygranym przez "Canarinhos" 10-3 podczas mistrzostw w Malezji w 1997 roku. Niezwykle aktywny pod bramką Hondurasu zawodnik austriackiego Red Bull Salzburg ponadto trafił w spojenie słupka z poprzeczką, a kilka innych jego strzałów było nieznacznie niecelnych. "To dzień dla mnie szczególny, choć pamiętam, że jak miałem 13 lat, to strzeliłem w jakimś meczu 13 bramek. W dwóch poprzednich spotkaniach na tych mistrzostwach graliśmy przeciwko znacznie lepszym obrońcom" - powiedział Haland, który kontynuuje rodzinne tradycje, bo w piłkę, ale jako obrońca, grał jego ojciec. Trener Norwegii sukcesu swojej drużyny upatruje w dobrze obranej taktyce. "Dokładnie przeanalizowaliśmy styl gry Hondurasu i przyjęliśmy inny niż dotąd sposób atakowania. Wyszliśmy na boisko pozytywnie nastawieni i jestem pod wrażeniem, jak okazało się to skuteczne. My się dopiero rozgrzewamy, to jest początkowy etap systemu, który wdrażamy, bo chcemy stworzyć atakujący futbol, by Norwegia nie kojarzyła się z tym, co prezentowaliśmy w latach dziewięćdziesiątych. Dzięki temu, że mamy już wiele boisk ze sztuczną nawierzchnią, nasi piłkarze mogą cały rok grać i przez to lepiej się rozwijają. Ten kierunek chcemy kontynuować, by także drużyna się rozwijała. Czekamy teraz na dalsze mecze w tym turnieju, bo wierzę, że w nim pozostaniemy. Jak poznamy kolejnego przeciwnika, to skupimy się na taktyce na to spotkanie. Dziś cieszymy się z efektownego zwycięstwa" - stwierdził Johansen. Z kolei trener Hondurasu z obowiązku pojawił się na pomeczowej konferencji prasowej. "Po takim meczu nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Musimy tylko wyciągnąć wnioski i pracować nad poprawą naszej gry" - lakonicznie skwitował pożegnalny występ swojej drużyny Carlos Tabora. Wszystko wskazuje na to, że Norwegowie z trzeciego miejsca w grupie C awansują do fazy finałowej. Autor: Andrzej Szwabe