- Wiedzieliśmy że rywal jest dobrze zorganizowany, potrafi bronić się nawet dziewięcioma zawodnikami. My chcieliśmy grać w boczne sektory boiska. Kilka razy nam się to udało, jak w przypadku Serafina Szoty czy Jakuba Bednarczyka. - W drugiej połowie Senegalczycy trochę zmienili ustawienie, jeszcze zmniejszyli skład, my też próbowaliśmy coś zmienić, strzelić gola, natomiast w końcówce nie chcieliśmy nadziać się na kontrę - dodał. Szkoleniowiec "Biało-Czerwonych" cieszył się, że jego podopieczni z meczu na mecz wyglądają coraz lepiej. - Drużyna nabiera pewności w grze, to widać, jesteśmy bardziej zgrani, chłopcy lepiej się rozumieją, bo dużej ze sobą przebywają. Nie powiem, że grają na pamięć, bo do tego trzeba czasu. Nie mam jednak nic przeciwko, aby dalej tak było. Mamy kadrę 18 zawodników. Każdy ma być gotowy, aby wyjść w pierwszym składzie i grać - tłumaczył Magiera. - Zmiana napastnika była podyktowana aspektem taktycznym. Każdy zawodnik wnosi coś innego. Adrian Bendyczak (zastąpił Dominika Steczyka - przyp. red.) zdał ten egzamin, utrzymywał się przy piłce i zmęczył rywala. Tak samo można powiedzieć o kilku innych pozycjach - mówił Magiera. - Zwracaliśmy uwagę w przerwie, że ruchliwość z przodu powinna być większa. Senegalczycy dobrze zamykali środek boiska. Próby prostopadłe nic by nie dawały, bo oni potrafią przejąć piłkę i wyprowadzić szybkie kontry. Tak było przecież z Kolumbią. Przede wszystkim nie chcieliśmy dać się skontrować. Mieliśmy swoje nie stuprocentowe, ale sytuacje, zabrakło dogrania, decyzji o strzale - wyliczał szkoleniowiec. Okazało się, że w środowym meczu wyjściowa jedenastka Polaków była o dwa centymetry średnio wyższa od Senegalczyków. Czy to było celowe zagranie? - Nie mam kalkulatora, miarki czy metra krawieckiego. Podajemy skład na półtorej godziny przed meczem, nie znając składu przeciwników. Każdy z tych młodych ludzi przyjechał, aby grać, każdy ma się rozwijać. Zawodnicy maja sobie radzić w różnych sytuacjach, bo nie wiadomo, co będzie w przyszłości. Jak silni są mentalnie, gdy grają w jednym meczu, a w następnym wchodzą tylko na 10 minut. Naszym celem jest, aby rozegrać jak najwięcej meczów w czerwcu - powiedział Magiera. Selekcjoner Polaków w każdym meczu dokonywał kilku zmian w wyjściowym składzie. Czy to nie jest problem? - Wręcz przeciwnie. Będziemy mieli zawodników, którzy dotknęli turniej. Dobieraliśmy piłkarzy pod każdego przeciwnika. Z Kolumbią zawiedliśmy w ofensywie. Zmiany na Tahiti przyniosły rezultat, ale to przecież inny rywal niż Senegal, dlatego też nastąpiły zmiany. Wyszliśmy z silnej grupy, przed nami kolejne mecze i zrobimy wszystko, aby najbliższy rozstrzygnąć na swoją korzyść - mówił Magiera. Polacy nie mieli z Senegalem wielu sytuacji bramkowych. - Nie mieliśmy okazji, aby przedostać się na 18.-20. metr. Uderzenie Janka Sobocińskiego z dystansu raczej nie mogło zaskoczyć bramkarza rywala, ale trzeba go pochwalić. W pierwszej części strzelał Bednarczyk, raz Zylla i Benedyczak za długo zwlekali. Rywal blokował dostęp do bramki i zamykał linie. Remis dawał im pierwsze miejsce w grupie, więc też się nie odkryli - tłumaczył to szkoleniowiec Polaków. Dobre spotkanie przeciwko zwycięzcy grupy rozgrywał Sebastian Walukiewicz, który przecież zawalił bramkę w spotkaniu z Kolumbią. - To jest dobry zawodnik, ograny na szczeblu ekstraklasy. Dobry zawodnik da sobie radę po słabszym meczu. On chciał już grać z Tahiti, wtedy dałem mu jeszcze odpocząć, ale Sebastiana można wyróżnić za środowe spotkanie. Bronił, ustawiał, wyprowadzał piłkę i dał spokój formacji defensywnej - chwalił stopera Magiera. W tym momencie nie wiadomo, z kim Polacy zagrają w 1/8 finału ani gdzie, choć są dwie możliwe lokalizacje - Gdynia (2 czerwca, 17.30, to byliby Włosi) i Lublin (3 czerwca, 17.30 Nowa Zelandia lub Urugwaj). - Jaki będzie skład? Nie wiem, bo nawet nie wiem, z kim gramy. Opuszczamy Łódź, ale fajnie byłoby tu wrócić.- Wchodzimy w fazę pucharową. Tutaj się będzie grało na wynik, będzie decydowało cwaniactwo, będzie decydowała dyspozycja dnia, jak zespół się zregeneruje. Opracujemy taktykę na to spotkanie, mamy do tego ludzi w sztabie. Chcemy przygotować zawodników przede wszystkim fizycznie, bo ważne, żeby grali na swoich największych intensywnościach.- Nie wiem nawet, kiedy przeniesiemy się do innego miasta, bo decyduje o tym FIFA. Czekamy na taką informację. Dzisiaj śpimy w Łodzi - zakończył Magiera. Zobacz końcową tabelę grupy A Z Łodzi: Paweł Pieprzyca, Michał Białoński i Piotr Jawor