Po bezbarwnym meczu z Kolumbią (0-2) mało kto postawiłby pięć groszy na to, że Polska awansuje do fazy pucharowej. Dziś znajdą się tacy, którzy nie przekreślą jej szans w bitwie o ćwierćfinał, nawet wówczas, gdy trafimy na faworytów całego turnieju - Włochów. Ekipa Magiery gra coraz lepiej, jest nieprzewidywalna, w trzech meczach grała trzema różnymi jedenastkami, a na ten czwarty wystawi czwartą. Pewnie też inną od wcześniejszych. - U nas każdy dostaje szanse. Nie ma takiego piłkarza, który wejdzie z ławki i będzie dopiero musiał się zaznajomić z odświętną atmosferą tego turnieju. Pamiętajmy, że niektórzy moi podopieczni grają przy garstce 30 kibiców, a nie przy 16 tysiącach świetnie dopingujących fanów, jak ci w Łodzi - podkreśla Magiera. Jedynym zawodnikiem z pola, który nie wystąpił nawet minuty, jest Maik Nawrocki. Nawet Adrian Gryszkiewicz ma na koncie 28 minut, a Mateusz Bogusz - 68 minut. Na poprzednich MŚ U-20 spośród zespołów, które awansowały z trzecich miejsc, do ćwierćfinału nie przebili się nawet Niemcy. "Biało-Czerwoni" zechcą przerwać tę serię. Radosław Majecki wyrasta na jednego z najlepszych bramkarzy turnieju, Sebastian Walukiewicz w starciu z Senegalczykami pokazał, że nieprzypadkowo Cagliari zapłaciło za niego fortunę - cztery miliony euro, a Marcel Zylla i Dominik Steczyk potrafią ukłuć rywala swoimi atakami, a biało-czerwone skrzydła świetnie rozwija Nicola Zalewski. Powiedzmy sobie jasno: Polska nie będzie faworytem w starciu nie tylko z Włochami, lecz również z Urugwajem, czy Nową Zelandią. - Nie ma znaczenia, na kogo trafimy. To jest faza pucharowa, gdzie sposobem, taktyką, być może po dogrywce, wygrywa się mecze - akcentuje Magiera. Choć do wczoraj koncentrował się na rywalach z grupy A, tuż po awansie do 1/8 finału był w stanie scharakteryzować ewentualną najbliższą przeszkodę. - Oglądałem i Urugwaj, i Nową Zelandię. Obydwa te zespoły grały na stadionie Widzewa mecze grupowe, więc wiem, jaki preferują styl. Z kolei Włochów znamy z ubiegłorocznych eliminacji do ME U-19. Naszą drużynę prowadził Dariusz Dźwigała, grał w niej m.in. Tymoteusz Puchacz. Przegraliśmy 3-4, prowadząc trzykrotnie. Jeżeli trafimy na Włochów, to czas na rewanż. To jeden mecz, wszystko się może zdarzyć - przekonuje trener młodych Orłów. - Cel się nie zmienia - chcemy zagrać jak najwięcej meczów w czerwcu - podnosi poprzeczkę Jacek Magiera. Dowodzeni przez ultrasów Widzewa fani w Łodzi stworzyli niepowtarzalną atmosferę. Można nawet żałować, że ten obiekt jest za mały, by gościć na oficjalnych meczach pierwszą reprezentację na czele z Robertem Lewandowskim. - Fanom z Łodzi trzeba podziękować. "Na zegarze" jest zorganizowana grupa kibiców, która prowadzi głośny i - co ważne - kulturalny doping. To pomaga. Dla tych młodych ludzi z mojej kadry gra w takich okolicznościach to świetny czas - zachwyca się trener "Biało-Czerwonych". Niezależnie od tego, co od strony sportowej zwojują Orły na tym turnieju, Polska i tak pewnie zostanie uznana za zwycięzcę. - Jeśli chodzi o fanów i organizację, to jestem przekonany, że zostawimy po sobie świetne recenzje. FIFA jest pewnie szczęśliwa z tego powodu, że zorganizowała u nas ten turniej. Świadczą o tym kibice, stadiony - wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Teraz liczymy na to, że w Lublinie, czy w Gdyni będziemy mieli takie samo wsparcie z trybun jak w Łodzi - zaprasza fanów na 1/8 finału trener Magiera. Z Łodzi Michał Białoński