Majecki w trakcie meczu mógł sobie uciąć drzemkę, bo miał niewiele pracy. Pod koniec był jednak górą w sytuacji sam na sam. - Taki mecz przypomina bramkarza z wielkich zespołów. Przez cały mecz niewiele robisz, ale trzymasz koncentrację, by w 90. minucie taką sytuację obronić. To nie jest łatwe, szczególnie dla tak młodego zawodnika jak ja - uważa Majecki. Chwilę później doszło do drugiej, znacznie groźniejszej, sytuacji z polskim bramkarzem. Majecki wyskoczył do piłki, ale źle upadł na murawę. Interweniowali lekarze, a całość wyglądała na poważną kontuzję. - Najpierw poszedł mi staw skokowy, a zaraz potem kolano. Wszystko jest już jednak OK i jeśli z Senegalem trener na mnie postawi, to jestem gotowy do gry - zapewnia bramkarz Legii Warszawa. W kolejnym spotkaniu Polacy zmierzą się z Senegalem, który pokonał Kolumbię 2-0 i ma komplet zwycięstw. Piłkarze Jacka Magiery, by być pewni z awansu, muszą w środę z drużyną z Afryki co najmniej zremisować. - Szczerze? Nie mam pojęcia, jaki jest układ w tabeli i skupiamy się na tym, by wygrać z Senegalem - podkreśla Majecki. - Chcieliśmy zdobyć jak najwięcej bramek, bo bramki się liczą... Wpadło pięć, cieszymy się i jedziemy dalej. Liczę, że teraz przełożymy to na z Senegalem - dodaje. Z Łodzi PJ