Z reprezentacją Brazylii do lat 20 Bebeto wygrał MŚ w 1983 r., w Meksyku. W 1994 r. został mistrzem świata wśród seniorów i na turnieju w USA strzelił trzy bramki, a cztery lata później, we Francji, "Canarinhos" z nim w składzie dotarli do finału i zostali wicemistrzami globu. Dla podkreślenia wagi finały MŚ U-20 w Polsce FIFA zaprosiła do Łodzi nie tylko Bebeto, ale także Fernanda Couto i Abela Xaviera.Michał Białoński, Michał Zichlarz, Interia: Jaka jest pana opinia o turnieju MŚ U-20 w Polsce? Jose Roberto Gama de Oliveira - Bebeto: To był wielki turniej z udziałem wielkich reprezentacji, ale nie jestem do końca szczęśliwy, bo Brazylia się nie zakwalifikowała, a Portugalia musiała wracać do domu po fazie grupowej. W finale wygrała Ukraina, która prezentowała się solidnie, grała najbardziej regularnie spośród całej stawki, uniknęła kryzysu formy. Czy zaskoczył pana triumf tego kraju? - Oczywiście, przed startem turnieju nikt by nie powiedział, że Ukraina dojdzie do finału i zostanie zwycięzcą, ale podczas turnieju udowodniła, że zasłużyła na sukces. Zarówno Kora Południowa, jak i Ukraina nieprzypadkowo znalazły się w finale. Ukraina zasłużyła na tytuł mistrza świata. Po raz czwarty z rzędu młodzieżowym mistrzem świata została drużyna z Europy. W 2013 była to Francja, potem Serbia, dwa lata temu Anglia, a teraz Ukraina. To trend, który się utrzyma? - Zobaczymy, na razie należą się duże słowa uznania dla Ukraińców.Czy dla światowego futbolu młodzieżowego dobrze się stało, że do najważniejszego na MŚ U-20 meczu dotarły dwa nowe kraje, które dotąd nie zdobywały medali na takich imprezach? - Bardzo dobrze się stało, że niedoceniane dotąd reprezentacje pokazały, że są w stanie rywalizować na tym poziomie i to z powodzeniem. Jak pan ocenia najlepszego piłkarza turnieju, jakim uznano Koreńczyka Kangina Lee? - Miał dużo jakości, świetnie panował nad piłką. Na początku meczu, gdy Korea grała bardziej prostą piłkę, nie był w stanie wykreować wielu szans, ale w drugiej połowie pokazał na co go stać i stwarzał zagrożenie. Warto też zwrócić na zawodników Ukrainy numer 7 (Heorhij Citaiszwili), 11 (Władysław Supriaha) i 10 (Serhij Biletsa). Oni zrobili różnicę na korzyść Ukrainy. Co się stało, że Brazylia nie awansowała na turniej? Macie słabsze pokolenie w rocznikach 1999 i 2000? - Brazylia ma bardzo wielu wspaniałych zawodników, indywidualności, ale jako zespół nie była w stanie pokazać właściwego poziomu. My nie możemy tracić właściwego dla nas stylu gdy, znaku jakości "Canarinhos". Młodzi piłkarze muszą się trzymać korzeni, naszych kluczowych wartości, które charakteryzowały nas od zawsze: kreatywności, improwizacji, jakości podań - nad tymi aspektami muszą zawsze pracować. Muszą wrócić do korzeniu i czerpać radość z gry, cieszyć się piłką. Piłka Brazylii musi być zawsze oparta na magicznej technice. Czy seniorska reprezentacja Brazylii wygra Copa America? - Mam taką nadzieję, chociażby dlatego, że gramy u siebie. Musimy wykorzystać wsparcie własnych "ścian", doping kibiców. To wielka szansa dla nas. Rozmawiali z Łodzi: Michał Białoński, Michał Zichlarz