"Sądziłem, że jest to idealny czas, aby odejść, odpocząć i więcej czasu spędzać z rodziną. Gdy jednak po przylocie do Zagrzebia zobaczyłem, jak jesteśmy radośnie odbierani przez całe społeczeństwo, a nie tylko przez kibiców piłkarskich, zacząłem się zastanawiać, czy mam prawo, aby swoją decyzją ich wszystkich rozczarować. Muszę to jeszcze przemyśleć... " - powiedział Dalić. Szkoleniowiec przypomniał, że droga Chorwacji do wicemistrzostwa świata nie była łatwa. "Miałem jako trener sporo problemów, niektórzy działacze stawiali mi na drodze +przeszkody+. Tylko prezes federacji Davor Szuker dał mi wolną rękę w doborze zawodników i sztabu szkoleniowego, uwierzył, że stać nas na silny zespół. To się sprawdziło" - dodał. Dalić zdaje sobie sprawę, że pomimo sukcesu w mistrzostwach świata nadal są w chorwackim futbolu ludzie mu nieżyczliwi, którzy będą go chcieli natychmiast zwolnić, gdyby zespół słabiej wypadł w kolejnych spotkaniach. "Życie nauczyło mnie, że najlepszą porą na odejście jest okres tuż po sukcesie, gdy jesteś na szczycie. Tak, jak uczynił to trener madryckiego Realu Zinedine Zidane" - zaznaczył. Na razie jednak Dalić przyznał, że nie będzie brał przykładu z francuskiego szkoleniowca. "Teraz przed nami nowy cel - mistrzostwa Europy. Po tym, co pokazaliśmy w Rosji, jestem przekonany, że stać nas nawet na zwycięstwo" - zakończył. W finale mundialu Chorwacja przegrała z Francją 2-4. Mimo to ekipa z Bałkanów odniosła największy sukces w historii.