- Jestem dumny, szczęśliwy i pragnę gorąco podziękować wszystkim, którzy oddali głos na mnie - powiedział nam w rozmowie telefonicznej Włodzimierz Lubański, który na co dzień mieszka w Belgii. Pan Włodzimierz wygrał wszystkie etapy plebiscytu na wybór Orła wszech czasów. Jego pierwszą fazę, gdy z grupy 40 piłkarzy wybieraliście wielką "10", wówczas otrzymał 25 245 głosów. W drugim etapie, gdy selekcjonowaliście czołową trójkę, gwiazda Górnika dostała 6173 głosów, a w finałowej części zabawy na Lubańskiego zagłosowało 21 759 osób z ponad 50 tysięcy. Finałowa trójka plebiscytu jest zatem taka: 1. Włodzimierz Lubański - 42 procent głosów 2. Kazimierz Deyna - 37 procent 3. Robert Lewandowski - 21 procent - Kazimierz Deyna to również wielka postać, która ma spore dokonania dla naszego futbolu. Cieszę się, że o nim również pamiętają współcześni kibice - nie kryje Lubański. Gdy w Arłamowie, gdzie przygotowuje się do mundialu reprezentacja Polski, rozmawialiśmy z wielkimi polskiej piłki - selekcjonerem Adamem Nawałką i prezesem PZPN-u Zbigniewem Bońkiem o Lubańskim, obaj doceniali nie tylko jego piłkarskie umiejętności, ale też klasę na boisku i poza nim, prezencję, wspaniałą polszczyznę. Oto fragment wywiadu, jakiego 20-letni pan Włodzimierz udzielił TV 51 lat temu, w 1967 r.: Zdał pan maturę, ale czy możliwe jest pogodzenie studiów z piłką? - Pogodzenie sportu wyczynowego z nauką przerasta moje siły. Ale przecież mieliśmy już piłkarzy z wyższym wykształceniem. - Tak, ale to było wtedy, gdy poziom piłki nożnej nie był tak wysoki jak w tej chwili. Teraz dochodzi do tego, że trzeba się specjalizować na poszczególnych pozycjach. No przecież jest pan uważany za najlepszego napastnika w Europie, więc po co się panu specjalizować? - Eeee, chyba nie. Chciałbym kiedyś otrzymać takie miano. Czy w Górniku uczą tak wytwornych manier? - Trochę wcześniej - w domu. Boniek: Lubański to mój idol z dzieciństwa - Włodek Lubański to był wielki napastnik, mój idol z dzieciństwa, ja się wychowałem na jego grze! Gdy w meczu z Peru na MŚ 1978 r. Jacek Gmoch wpuszczał go za mnie w 86. min, ja miałem łzy w oczach i powiedziałem sobie: "Kurczę, co to się dzieje! Mój idol wchodzi za mnie w końcówce meczu, żeby utrzymać prowadzenie 1-0 - wspomina w rozmowie z Eurosport.interia.pl Zbigniew Boniek. Gdy poprosiliśmy nestora dziennikarzy sportowych red. Andrzeja Janisza z Polskiego Radia o wymienienie najlepszego meczu Włodzimierza Lubańskiego, ten zamyślił się na dłuższą chwilę, po czym zaskakująco, ale nie bez racji odparł: finał Pucharu Polski Górnik - Legia z 1972 r. - Dokładnie, cztery bramki i wygrana 5-2! Ależ to był mecz Włodka - przyklasnął Janiszowi inny doświadczony red. Janusz Basałaj, który w PZPN-ie kieruje departamentem komunikacji i mediów. 4 czerwca 1972 r. na stadionie ŁKS-u, Lubański istotnie strzelił Legii cztery bramki w finale Pucharu Polski i Górnik wygrał 5-2, zdobywając to trofeum. - Jeśli chodzi o piłkę klubową był to jeden z lepszych moich meczów. Przecież w finale krajowego spotkały się dwie czołowe drużyny nie tylko Polski, ale Europy, które regularnie dochodziły do zaawansowanych faz Pucharu Europy Mistrzów Krajowych i Pucharu Zdobywców Pucharów - powiedział nam Lubański. Niezapomniane mecze z Anglią i z Romą Zanim panu Włodzimierzowi przypomnieliśmy ten wspaniały finał Pucharu Polski, poproszony przez nas wskazał na inne swoje wybitne występy. - Na pewno jednym z najcenniejszych występów był ten w eliminacjach MŚ z Anglią, w którym strzeliłem bramkę na 2-0. To zwycięstwo nad Anglikami położyło podstawę pod sukces, jakim był awans na MŚ 1974 r. - wspomina Lubański triumf z 6 czerwca 1973 r., odniesiony na Stadionie Śląskim. Inna wielka chwila z rozbłyskiem geniuszu Lubańskiego to Stadion Śląski i dzień 15 kwietnia 1970 r., remis 2-2 w półfinale Pucharu Zdobywców Pucharów z AS Roma. - Zdobyłem wówczas dwie bramki, udało się wyrównać i przedłużyć szanse na awans do finału - opowiada pan Włodzimierz. Tydzień później, na neutralnym terenie w Strasburgu doszło do dogrywki, Lubański również strzelił gola na 0-1, wyrównał Fabio Capello. "Górnicy" awansowali do finału po słynnym rzucie żetonem. Kapitan zabrzan Stanisław Oślizło postawił na zielone, bo to kolor nadziei i wygrał! Włodzimierz Lubański dumny jest także wyjątkowo z bramki, która dała zwycięstwo nad wielkim Manchesterem United 13 marca 1968 r. na wypełnionym 100 tys. fanów Śląskim, choć chętnych na bilety było dwa razy więcej. Był to rewanż w ramach ćwierćfinału PEMK, który ostatecznie dał awans Anglikom, ale cóż to był za mecz! - Manchester był wtedy naprawdę wielki, z Bestem i Charltonem w składzie. Byliśmy jedyną drużyną, jaka ich wówczas pokonała - opowiada pan Włodzimierz. Real, Monaco... Fani Górnika przygotowali na to spotkanie różne transparenty, na czele z takim np.: "Nie pomoże Charlton łysy, gdy kibice są tu z Nysy". Najlepszy polski piłkarz wszech czasów dumny jest także ze swych gier na IO 1972 r., gdy Orły Górskiego wywalczyły historyczne złote medale, a duet Lubański - Deyna siał zagrożenie dla bramki rywali. Na MŚ 1974 r. pan Włodzimierz nie pojechał, z powodu kontuzji zerwania więzadeł krzyżowych. - Gdyby wtedy była taka technika leczenia takich urazów, jaka dzisiaj zadziałała zbawiennie na Arka Milika, to Włodek podbiłby wielkie europejskie kluby - powiedział nam w Arłamowie były znakomity obrońca kadry Orłów i selekcjoner reprezentacji z MŚ 2006 r. Paweł Janas. I tak po Lubańskiego, z milionem dolarów, przyjechał Real Madryt, ale komunistyczne władze nie puściły naszej piłkarskiej perełki. Później Lubański był już z całą rodziną w Monaco, na zaproszenie księcia, ale ostatecznie karierę kontynuował w belgijskim Lokeren, gdzie w 196 meczach strzelił 82 bramki. Najważniejsze, że w opinii polskich kibiców Lubański nie potrzebował transferu do Realu, by zostać wybranym na najlepszego polskiego piłkarza wszech czasów i zostawić w pobitym polu zawodników takich jak: Deyna, Lewandowski, Boniek, Lato i Szarmach. Statuetkę dla Orła wszech czasów wręczymy Włodzimierzowi Lubańskiemu 12 czerwca na Stadionie PGE Narodowym, przed meczem Polska - Litwa. Michał Białoński