Nie był typem zawodnika, który swoją grą porywał widownię i strzelał piękne bramki. Nie kreował gry, nie popisywał się wspaniałymi sztuczkami technicznymi czy niezapomnianymi zagraniami, ale bez jego ciężkiej pracy na boisku nie było by jednak wspaniałych goli Zbigniewa Bońka na pamiętnym hiszpańskim mundialu czy seryjnie zdobywanych tytułów mistrza Polski przez Górnika w drugiej połowie lat 80. Wolał Górnika niż Piasta Waldemar Matysik jest wychowankiem niewielkiego górnośląskiego klubu Orzeł Stanica. Stamtąd przeniósł się do Carbo Gliwice, gdzie był już o krok do grającego wtedy na zapleczu Ekstraklasy Piasta. I faktycznie, jako kilkunastolatek był już w gliwickim zespole. Trenował z pierwszą drużyną i czekał na występy, kiedy nagle odezwał się przechodzący wtedy kryzys Górnik. Jak opowiadał w katowickim "Sporcie" Matysik, jego ojciec dostał od Piasta sześć tysięcy złotych i telewizor. Kiedy jednak pojawiła się oferta gry w klubie z Zabrza, to wszystko się zmieniło. - Mnie Górnik zapłacił 60 tysięcy, więc powiedziałem ojcu, że telewizor ma oddać, a ja kupię nowy i kasę Piastowi oddam. To był dobry wybór - wspomina piłkarz. Odkrycie mistrzostw świata Potem jego kariera potoczyła się błyskawicznie. W narodowych barwach zadebiutował w listopadzie 1980 roku w wygranym 5-1 spotkaniu z Algierią, żeby rok później być już podstawowym piłkarzem reprezentacji, cieszyć się z awansu na mundial do Hiszpanii i z pokonania w towarzyskim meczu w Buenos Aires ówczesnych mistrzów świata Argentyńczyków 2-1 (październik 1981). Na mundialu w 1982 roku 21-letni zawodnik zadziwił dojrzałą grą. Ten zawodnik od specjalnych poruczeń był odkryciem selekcjonera Antoniego Piechniczka. W każdym z sześciu rozegranych przez siebie meczów na MŚ w Hiszpanii wypluwał z siebie płuca biegając od pola karnego do pola karnego. W meczu o trzecie miejsce z Francją nie był już jednak w stanie wyjść na drugą połowę. Jak wspominał, "odcięło mu prąd". Odwodniony organizm odmówił posłuszeństwa. Po każdym meczu na mundialu tracił po kilka kilogramów. Do tego doszedł stres i ogromny upał. Wszystko to sprawiło, że przez 1,5 roku nie grał i tułał się po szpitalach. Na szczęście potem się odbudował i znowu wrócił do wielkie formy. Z reprezentacją Polski wywalczył kolejny awans do MŚ w Meksyku w 1986 roku, gdzie wystąpił w trzech grupowych spotkaniach. Przy jego boku szlify zdobywał Eric Cantona Matysik przez wiele lat był też wielką podporą "swojego" Górnika. W drugiej połowie lat 80., w kwartecie z Markiem Majką, Janem Urbanem i Ryszardem Komornickim, stworzył jedną z najlepszych linii pomocy w historii polskiej ligowej piłki. Jedenastka z Zabrza cztery razy z rzędu zdobywała wtedy mistrzostwo Polski (1985-88), a trzy z tych tytułów stały się udziałem specjalisty od czarnej roboty Waldemara Matysika, który trafił potem do jedenastki wszech czasów Górnika. Po latach gry w Zabrzu przeszedł do słynącego z zatrudniania polskich graczy AJ Auxerre, gdzie przy jego boku ligowe szlify zdobywał słynny później Eric Cantona. Następnie przez trzy kolejne lata występował w Hamburger SV. Zawsze w wyjściowym zestawieniu. Nie potrafili sobie przy nim pograć tacy wirtuozi piłki, jak Zvonimir Boban czy Lajos Detari, o Zbigniewie Bońku nie wspominając. Dziś, ten jeden z najlepszych defensywnych pomocników w historii naszej piłki, pracuje w Niemczech jako fizjoterapeuta. Regularnie odwiedza też swojego Górnika czy przyjeżdża na mecze reprezentacji Polski. Waldemar Matysik (urodzony 27 września 1961 r. w Stanicy) Kariera: 1974-77 Orzeł Stanica 1977-79 Carbo Gliwice 1979-87 Górnik Zabrze 1987 -90 AJ Auxerre 1990-93 Hamburger SV 1993-94 Wuppertal SV 1994-95 VfB Wiessen 1995-97 Rot-Weiss Essen 1997-98 Germania Dattenfeld Reprezentacja Polski: 55 meczów/0 bramek Sukcesy: trzecie miejsce na mistrzostwach świata w 1982 roku. Awans do mundialu w Hiszpanii (1982) i Meksyku (1986). Trzy tytuły mistrza Polski zdobyte z Górnikiem (1985,86,87). Wicemistrz Europy juniorów (1980). Opr. Michał Zichlarz