Przełom wieków w reprezentacyjnej piłce był wyjątkowo przygnębiający. Ostatni wielki turniej z udziałem naszych zawodników to mistrzostwa świata w 1986 r., po którym nastąpiło 16 lat długiego nieurodzaju. I właśnie na takim polu potrafił wybić się Tomasz Wałdoch, który dwa razy był o krok od wielkiego sukcesu, a z kadrą pożegnał się upragnionym awansem na mundial. Wybitny reprezentant Zaczynał w Stoczniowcu Gdańsk, ale szybko musiał dojrzeć i wydorośleć, bo jeszcze przed uzyskaniem pełnoletności piłkarski los rzucił go na drugi koniec Polski - do Zabrza. Z ekstraklasowego Górnika było bowiem zdecydowanie bliżej do Bundesligi... Choć Wałdoch o tej lidze wcale nie marzył. Myślał o bardziej technicznym futbolu w Hiszpanii czy we Włoszech, ale gdy pojawiła się oferta z VfL Bochum, to potraktował ją jako okno na wielkie zachodnie kluby. Gdyby wtedy ktoś mu powiedział, że w Bundeslidze zaliczy blisko 300 spotkań, to na pewno by nie uwierzył. Tak samo jak w zdobycie medalu olimpijskiego w Barcelonie. Przecież do Hiszpanii Polska miała w ogóle nie jechać, bo przegrała kwalifikacje, ale na turniej dostała się kuchennymi drzwiami. Tam Polacy szli jednak jak burza i zastopowani zostali dopiero w finale przez gospodarzy. Na tym turnieju Wałdoch nie opuścił ani minuty, grając w linii z Tomaszem Łapińskim i Markiem Koźmińskim. Obaj jego koledzy z czasem zaczęli odchodzić z kadry, ale Wałdoch cały czas trwał na reprezentacyjnym posterunku. W parze z Tomaszem Kłosem, Tomaszem Hajtą, czy Michałem Żewłakowem zaliczał kolejne spotkania, aż w końcu uzbierał ich 74, dzięki czemu stał się członkiem Klubu Wybitnego Reprezentanta. Większość tych meczów na końcu okazywała się jednak porażką, bo kadra w tych czasach przegrywała kolejne awanse na mistrzostwa świata i Europy. Nagroda za reprezentacyjne starania przyszła na sam koniec, gdy w końcu Polacy - z Wałdochem jako kapitanem - awansowali na mistrzostwa świata w Korei i Japonii. Tam jednak nie wyszli z grupy, a podczas ostatniego meczu Wałdoch oświadczył Jerzemu Engelowi, że kończy z reprezentacją. Szacunek w Schalke Za to dzięki grze w Bundeslidze polscy kibice mieli jednego z niewielu przedstawicieli w czołowej lidze świata, którego mogli oglądać co kolejkę. W Gelsenkirchen Wałdoch miał tak mocną pozycję, że od niego zaczynało się ustawianie defensywy. I to nie byle jakiej defensywy, bo w 2001 r. Schalke było o sekundy od zdobycia mistrzostwa Niemiec, ale rzutem na taśmę wydarł im go Bayern Monachium. Wałdoch na pocieszenie zdobył dwa Puchary Niemiec. Łącznie w Schalke rozegrał 141 spotkań, a w VfL Bochum - 133. W Gelsenkirchen cieszył się tak wielkim szacunkiem i uznaniem, że wybrano go kapitanem, trafił do tamtejszej galerii sław, a po zakończeniu kariery był trenerem grup młodzieżowych. Przez kilka miesięcy był również dyrektorem sportowym Górnika Zabrze, a w 2009 r. asystentem selekcjonera Franciszka Smudy. Piotr Jawor Tomasz Wałdoch (urodzony 10 maja 1971 r. w Gdańsku) Kariera: 1986 - 1988 Stoczniowiec Gdańsk 1988 - 1994 Górnik Zabrze (152 mecze - 8 goli) 1994 - 1999 VfL Bochum (133m - 8 g) 1999 - 2006 FC Schalke (141 m - 12 g) 2007 - Jagiellonia Białystok (5 m - 0 g) Sukcesy: Srebrny medal olimpijski (1992), występ na mistrzostwach świata (2002), wicemistrzostwo Niemiec (2001), Puchar Niemiec (2001, 2002).