Michel Hidalgo, trener Francuzów, był wściekły. Do dzisiaj tak naprawdę nie wiadomo, dlaczego hiszpańscy policjanci i ochroniarze potraktowali go wyjątkowo lekceważąco. Może dlatego, że było bardzo gorąco i miał na sobie krótkie spodenki? Faktem jest, że gdy doszło do jednej z najbardziej kuriozalnych sytuacji w dziejach mistrzostw - anulowania prawidłowo strzelonego gola dla Francji w meczu z Kuwejtem w 1982 roku - Hidalgo nie mógł nawet powiedzieć sędziemu, co o tym myśli, bo szejk Fahd al-Ahmad al-Dżaber w asyście swoich przybocznych zmonopolizował miejsce na boisku, gdzie toczyły się negocjacje. A w zasadzie to nie były negocjacje, tylko krótka piłka. Nie ma gola i już! Jeszcze dziś trudno w to uwierzyć, ale jednak ukraiński sędzia Myrosław Stupar ugiął się pod naciskiem szejka z Kuwejtu. Była 82. minuta spotkania w Valladolid. Mecz praktycznie rozstrzygnięty, bo Francuzi prowadzili 3-1. Alain Giresse dynamicznie wszedł w pole karne rywali, strzelił nie do obrony, obok bezradnego bramkarza, gdy nagle Fahd al-Ahmad, szef kuwejckiej federacji i brat emira usłyszał dźwięk gwizdka i... uznał, że tak nie może być; że ktoś prawdopodobnie gwizdnął na trybunach i wprowadził w błąd jego piłkarzy, twierdzących, że to reakcja sędziego, który dopatrzył się rzekomego spalonego. A ponieważ z wysokości loży niewiele by wskórał, więc zaczął schodzić w kierunku murawy. Razem ze swoimi gorylami. W takich okolicznościach, na oczach skonsternowanej publiczności, odbywała się bodaj najbardziej groteskowa akcja na mistrzostwach świata. Dlaczego sędzia Stupar ochoczo przystał na cofnięcie podjętej już decyzji i anulowanie gola? Nie znamy dokładnej wymiany zdań, która się wtedy odbyła, nigdy nie zostało to zapisane, ani upublicznione, natomiast według najbardziej prawdopodobnej wersji, szejk zagroził, że gracze z Kuwejtu zejdą z boiska i nie będą kontynuować meczu. Arbiter się ugiął i zarządził, aby rozpocząć grę w środku pola. W tym czasie trener Hidalgo wychodził z siebie. "Kiedy zobaczyłem, że szejk może wejść na murawę, pomyślałem, że ja też mogę. Dlaczego nie? Ale siły porządkowe odepchnęły mnie bardzo zdecydowanie, co zirytowało mnie jeszcze bardziej. Jestem pewny, że tak by się nie stało, gdybym był inaczej ubrany", nawiązywał po latach do tych krótkich spodenek. Paradoks polega na tym, że Francuzi strzelili jeszcze w ostatnich minutach kolejnego gola i mecz zakończył się wynikiem 4-1. Dla Stupara to było też ostatnie spotkanie z gwizdkiem na arenie międzynarodowej. Za numer, który wykręcił został dożywotnio zdyskwalifikowany, bo FIFA uznała, że kompromitacja na oczach całego świata była zbyt duża. Na tym jednak historia nieuznanego gola się nie skończyła. Ciąg dalszy był nawet zupełnie niespodziewany. Aby załagodzić niesmak, który pozostał i nieco poprawić nadszarpnięty wizerunek, szejk zaprosił francuską ekipę do siebie, na pustynię. Całotygodniowe tournée było odwlekane w czasie, ale wreszcie zostało zorganizowane na początku 1990 roku. I nie chodziło bynajmniej o pasjonujący mecz o jakąkolwiek stawkę, ale o oryginalne spędzenie czasu. Co ciekawe, Michel Platini nie był już wtedy kapitanem, tylko selekcjonerem reprezentacji. Co więc robili tam Francuzi, oprócz przejażdżek na wielbłądach? Eric Cantona uczył się np. strzelać do puszek po konserwie z... kałasznikowa, a Manuel Amoros z rozmachem jeździł po wydmach na koniu. Wszystko w luksusowych warunkach zapewnionych przez szejka na środku pustyni. Jak przypominają dziennikarze obecni wówczas w Kuwejcie razem z kadrą, zdarzało się, że również w towarzystwie... tygrysa, który siadywał przy swoim panu i lubił podjadać desery. Po kuriozalnej akcji w Valladolid, Francja znalazła sobie więc nowego przyjaciela, choć nie na długo. Fahd al-Ahmad al-Dżaber zginął wkrótce po tym ekscentrycznym tournée, gdy w Zatoce zaczęły spadać bomby zrzucane przez wojska Saddama. Remigiusz Półtorak Tajemnice mundialu - zobacz inne opowieści o pasjonującej historii mistrzostw świata