Zapraszamy na relację na żywo z meczu Polska - Korea Południowa! Relację można również śledzić na urządzeniach mobilnych Śląsk zasługuje na stadion z prawdziwego zdarzenia. To województwo z najbardziej utytułowanymi klubami w historii polskiej piłki oraz dostarczające w ostatnich latach największej liczby ekstraklasowych klubów (w tym sezonie przegrał z Małopolską). Ale czy Śląsk stać na obiekt dla blisko 55 tys. widzów, który na co dzień będzie świecił pustkami? W Polsce jest tylko jeden podobny stadion - Stadion Narodowy. Z tą różnicą, że to obiekt w stolicy (czyli miejscu, gdzie dzieje się najwięcej i gdzie gwiazdy np. muzyki przyjeżdżają najchętniej) i który ma jedną, niezaprzeczalną zaletę - wszystkie mecze reprezentacji Polski o punkty, będę rozgrywane właśnie tam. Poza Stadionem Narodowym każdy inny obiekt w Polsce ma swojego sportowego gospodarza, czyli klub piłkarski. Na Stadionie Śląskim takiego brak. I to niestety widać. Wyszukiwarka internetowa po wpisaniu "Stadion Śląski" przenosi na niezbyt atrakcyjną stronę. Po kliknięciu "strona główna" wyskakuje zionący nudą komunikat: "Biuletyn Informacji Publicznej to urzędowy publikator teleinformatyczny, składający się z ujednoliconego systemu stron w sieci informatycznej...". O stadionie, jego walorach, cechach, wielkim otwarciu, a w końcu o dzisiejszym meczu ani słowa. Dobrze, próbuję jeszcze raz. Tym razem na klawiaturze wystukuję "Stadion Śląski wydarzenia". I co? Ta sama witryna, tylko z komunikatem: "Niestety, nie udało się znaleźć pożądanej strony". Słabo, bardzo słabo jak na obiekt, na którym cyklicznie nie będzie odbywała się żadna impreza, więc ludzie będą szukali co i kiedy się tam dzieje. To jednak nie znaczy, że na Stadionie Śląskim w tym roku będzie hulał wiatr. Odbędą się imprezy lekkoatletyczne (memoriał Janusza Kusocińskiego i memoriał Kamili Skolimowskiej), imprezy żużlowe (w tym mecz reprezentacji), a także XI Letnie Igrzyska Olimpiad Specjalnych. Śląski chce walczyć też o fanów muzyki, a pierwszym krokiem ma być koncert Guns N’Roses. Na Stadionie Śląskim zaplanowane są też dziesiątki mniejszych imprez. To zresztą można było przewidzieć, że efekt nowości zadziała i każdy przez jakiś czas będzie chciał się pokazać i odwiedzić nowy obiekt. Tyle, że to drugi największy stadion w Polsce, na który wydano 650 mln zł (dane za stadiony.net) i do tego stadion, którego na co dzień nie będzie promowała żadna drużyna piłkarska. Nie przyjedzie na niego ekstraklasowa kamera, co dwa tygodnie nie rozsiądzie się tam żaden komentator, jego nazwa seryjnie nie będzie padała w prasie czy internecie. Będzie z nim tak, jak po dzisiejszym meczu z Koreą - aktorzy przyjadą, zagrają i wyjadą, a scena zostanie pusta. I przez kibiców piłki zapomniana, aż do kolejnego meczu reprezentacji. Na Śląsku dodatkowo muszą pamiętać, że dla stadionu otwiera się nowy rozdział. "Kocioł Czarownic" to kawał historii polskiej piłki, która dziś jest jednak tylko pięknym wspomnieniem, a nie magnesem, który kilka razy w roku będzie przyciągał do siebie piłkarzy Adama Nawałki. Dziś kadra to dobro narodowe i jeździ po całej Polsce. Abonamentu na nią Śląsk nie dostanie. Niestety, wygląda na to, że poważna piłka na Stadionie Śląskim zagości raz na długi czas. Bo nie zagra tam ani Górnik Zabrze (ma nowy obiekt), ani zmierzający do II ligi Ruch Chorzów (chyba, że okazyjnie). Czy taki obiekt może przetrwać bez sportowego gospodarza? Jeśli taki jest plan, to chyba czas zacząć od podstaw, czyli strony internetowej, bo na razie nie dzieje się tam nic. Oby taki sam los nie spotkał Stadionu Śląskiego. Piotr Jawor