W ostatnim występie kadry w tym roku selekcjoner Adam Nawałka ponownie sprawdzał nowe dla jego drużyny ustawienie z trzema obrońcami, a także testował zawodników aspirujących do wyjazdu na mundial w Rosji. - Trochę w poniedziałek brakowało nam zgrania, ale pamiętajmy, że przecież wystąpiło kilku debiutantów. Nie ma co oczekiwać, że od razu gra będzie się układała tak, jakbyśmy chcieli i będziemy dominować. Widać było, że Meksyk, mimo że nie był w najlepszym składzie, to dobry zespół. Zwłaszcza w pierwszych 20-25 minutach tak naprawdę biegaliśmy cały czas bez piłki. Im ona kompletnie nie przeszkadzała i nie odskakiwała. Podawali na jeden, dwa kontakty. Rozrzucali nas z lewej na prawą stronę. Ich kultura gry tego dnia była lepsza od naszej - przyznawał obrońca Lokomotiwu Moskwa. - W pierwszej połowie dostałem z kolana w mięsień czworogłowy uda. W przerwie siedziałem 15 minut i potem trochę miałem problemy z bieganiem. Dałem jednak radę - opowiadał zawodnik, który zszedł z boiska dopiero w 83. minucie. Nie było się bez okładu z lodu. - Po meczu w szatni prezes PZPN Zbigniew Boniek podziękował nam za cały rok, ale bardziej poruszany był tym razem temat Włochów. Mówił, że cała Italia jest w szoku. Kiedyś musiało się to chyba stać - stwierdził Rybus. Kadra wróci do przygotowań w marcu. Do rozpoczęcia mistrzostw świata pozostaną jej tyko cztery mecze towarzyskie. Wydaje się, że wtedy już nie będzie takich eksperymentów. - Nie wchodzę w kompetencje trenera. O takich sprawach nie ma co mówić od razu po meczu. Na pewno ma plan w głowie. Trzeba mu zaufać i zapewnić spokój w pracy. Na pewno to przyniesie odpowiednie rezultaty - zakończył Rybus. Z Gdańska - Krzysztof Srogosz